Jarosław Kaczyński tyle już razy grał Smoleńskiem, że byłoby dziwne, gdyby teraz nie podjął kolejnej próby. Znowu wróciły demony Antoniego Macierewicza. Ale czy ten mit ma jeszcze polityczną moc?
Wydawało się, że opowieść o smoleńskim zamachu już nie wróci do głównego nurtu. Tyle razy odwlekano moment kulminacyjny, że nikt już nie wiedział, dokąd ta historia zmierza. Można ją było już tylko snuć dla samego snucia, ku uciesze nielicznych psychofanów. Ogólnie jednak szkodziła, odbierając obozowi rządzącemu powagę. Jej główny autor stał się wizerunkową demolką i trzeba go było jak najgłębiej schować. Z nieudolnej kinowej fabuły o Smoleńsku śmiała się niemal cała Polska. Nie było najmniejszego sensu dalej podsycać smoleńskiego ognia.
Polityka
17.2022
(3360) z dnia 19.04.2022;
Temat tygodnia;
s. 16
Oryginalny tytuł tekstu: "Mit kit"