Wiadomość o cudownym wytryśnięciu wody z pastorału papieża Jana Pawła II na pomniku obok bazyliki w Wadowicach to bez wątpienia wiadomość dobra. Chociaż niektórym taki cud może się wydać trochę mało spektakularny, niedorównujący cudom dokonywanym przez premiera Morawieckiego i jego żonę z nabytą od Kościoła działką. Z działki Morawieckich wytrysnęła potężna kasa, z pastorału niestety tylko woda, ale dobra wiadomość jest taka, że można ją nabyć w plastikowych butelkach w cenie 50 zł za litr. Podobno chętnych nie brakuje, co dowodzi, że wbrew twierdzeniom opozycji pod rządami Zjednoczonej Prawicy nie tylko Morawieccy mają się finansowo nie najgorzej.
Niestety, mówi się, że woda z pastorału w Wadowicach nie trysnęła z pomocą sił nadprzyrodzonych, ale puścili ją tamtejsi urzędnicy, żeby uatrakcyjnić pomnik Jana Pawła II. Po oskarżeniach o ukrywanie przypadków pedofilii w Kościele papież ten stracił na popularności i może uznali, że tylko cud może go uratować. W podobnej sytuacji jest zresztą premier Morawiecki, nic dziwnego, że po tanich mieszkaniach i elektrycznych samochodach zapowiada dalsze cuda, m.in. zdławienie inflacji poprzez wpompowanie na rynek kolejnych miliardów przeznaczonych na 15. emerytury i inne świadczenia. Ekonomiści – umysły ścisłe i spaczone rozumem – pukają się w czoło; nie dociera do nich, że prawdziwe cudotwórstwo polega na robieniu rzeczy, których nie da się racjonalnie wytłumaczyć.
Wśród zapowiadanych cudów próżno szukać znaczących obniżek cen paliw i energii. Zdaniem rządu takich cudów nie ma, dlatego o tanią energię na zimę Polacy, szczególnie najubożsi, muszą zadbać sami. Na szczęście możliwości zaopatrzenia są w zasadzie nieograniczone, bo – jak przypomina wiceminister klimatu i środowiska – „cały czas obowiązuje, za zgodą leśniczego, możliwość zbierania gałęzi na opał”.