Kraj

Patrząc w oczy martwej ryby

Nie tylko w Polsce ludzie głosują w wyborach na chciwych nieudaczników.

Oto Polska w nowych granicach: od zachodu wyznacza je martwa struga Odry, od wschodu betonowy mur zwieńczony żyletkami, wyrastający z serca Puszczy Białowieskiej. Podobny chciał zbudować Donald Trump, ale mur nie powstał, bo psujowi skończyła się prezydencka kadencja. Za to obecny polski rząd wzniósł mur w środku puszczy, która znajduje się na liście Światowego Dziedzictwa UNESCO.

Puszcza Białowieska jest cudem przetrwania. Udało jej się przeżyć wieki działalności ludzkiej, w tym czasy Hitlera, Stalina, Putina. Zdołała nawet wyjść obronną ręką z opałów, w jakie wpakował ją nieżyjący już minister Szyszko. Ale oto znów ją zajeżdżają. Jakby najlepszą tradycją tego zakątka świata było kontynuowanie roboty ignorantów, z Polski czy z Ameryki.

„…więc to już pora?/właśnie teraz?/drzewa, teraz?” – pyta w wierszu poetka Urszula Zajączkowska. Strasznie brzmią te słowa w czasie, gdy Puszczę znów rozjeżdżają przy budowie absurdalnego muru na granicy z Białorusią. „Tak, teraz”. Drzew już nie ma, a zamiast nich z rozrytej ziemi, z obszarów objętych ochroną, sterczą setki kilometrów betonu.

Żeby nie było, że piszemy tylko o ideach – nasze podatki wyrzucono w błoto, dosłownie, bo upiorna konstrukcja przebiega częściowo przez bagna. Oczywiście ludzie sobie z zaporą radzą, robią podkopy, przystawiają drabiny. Ale nie wszyscy wiedzą, że ów efekciarski popis fałszywej dzielności pod hasłem „bronimy kraj przed falą uchodźców” unicestwia ekosystem. Niszczy życie zwierząt, a straty w przyrodzie będą nie do odrobienia.

Tak jak te na zachodniej granicy Polski, gdzie umiera rzeka Odra. „O współistnieniu mówiłam, że my to one, a one to my” – pisze w jednym z wierszy Zajączkowska. One, my – ryby, drzewa, trawa, zwierzęta.

Polityka 36.2022 (3379) z dnia 30.08.2022; Felietony; s. 98
Reklama