Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Kurski na ministra cyfryzacji? Kto wie, może Kura nam jeszcze zagdacze

Niedawna nagła dymisja Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP była zaskakująca, choć nie dla wszystkich. Niedawna nagła dymisja Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP była zaskakująca, choć nie dla wszystkich. TVP / Forum
Miało być: „Kurski zrobił swoje, Kurski może odejść”, a może będzie: „Kurski może odejść, Kurski może wrócić”. Ale łaska prezesa na pstrym koniu jeździ.

Media huczą od plotek i komentarzy o rychłym powołaniu Jacka Kurskiego na stanowisko specjalnie w tym celu reaktywowanego po dwuletniej przerwie ministerstwa cyfryzacji. Taką informację przekazało we wtorek 19 września Radio Zet. Czy to się faktycznie wydarzy, czy też może jest to na razie tylko „balon próbny”, wypuszczony do mediów w celu sprawdzenia, jakie byłyby reakcje na takie wydarzenie? A może w ogóle jest to tylko „kaczka dziennikarka” i za trzy dni dowiemy się od Kaczyńskiego, że niczego takiego nikt nie planował, a media jak zwykle powielają plotki? Nie sposób dziś, to znaczy w środę, tego rozstrzygnąć. Może nawet na Nowogrodzkiej jeszcze tego nie wiedzą. Jak to mówią: pożyjemy, zobaczymy. Gdyby były w tej sprawie zakłady bukmacherskie, obstawiałbym, że to nieprawda.

Kaczyński rządzi. Nie znasz dnia ani godziny

Niedawna nagła dymisja Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP była zaskakująca, choć nie dla wszystkich. W PiS nominacje i dymisje bywają wszak nagłe, nieoczekiwane i bezceremonialne. Taki sposób zarządzania partią i stanowiskami, które partia kontroluje, jest typowy dla rządów autorytarnych, a szczególnie w Polsce, gdyż jak się wydaje, Jarosław Kaczyński szczególnie lubi rządzić strachem i co pewien czas daje dowody, że nikt nie może spać spokojnie, bo „nie znasz dnia ani godziny”. Tego „posunąć”, tamtego „szurnąć”, a jeszcze innemu zasadzić „kopa w górę”.

A jednak mimo „strukturalnej przewidywalności” dymisji Kurskiego jej bezceremonialny, a wręcz brutalny przebieg (nagłe głosowanie w Radzie Mediów Narodowych nad odwołaniem, bez dyskusji, bez podziękowań) kazał przypuszczać, że zapewnienia rzeczników partii, iż znajdą się dla Kurskiego nowe ważne zadania, były tylko mydleniem oczu. Gdyby Kurski miał otrzymać nowe stanowisko, zostałby pewnie przyjęty przez Kaczyńskiego i mniej więcej byłoby wiadomo, co z nim dalej będzie. Na przykład że zostanie doradcą albo i szefem kampanii wyborczej PiS. Nic takiego nie miało miejsca. Pozostały jedynie spekulacje na temat powodów odwołania (i powołania na jego miejsce podwładnego i przyjaciela Kurskiego Mateusza Matyszkowicza).

Kurski zrobił swoje, Kurski może odejść?

Przyczyny mogły być różne. Najczęściej wymieniano nadmierne rozpasanie telewizji Kurskiego w podgryzaniu Morawieckiego na korzyść Ziobry. Wiadomo bowiem, że Kurski z Morawieckim się nie znoszą, za to do Ziobry mu bliżej. Inny powód to irytacja postępującym zjazdem TVP na poziom ludycznej orgii w rytm disco polo, co może i jest skuteczne, lecz niekoniecznie odpowiada estetyce głównego Widza, czyli Jarosława Kaczyńskiego. Trzeba jednak przyznać, że niektórzy komentatorzy wspominali o planach awansowania Kurskiego do rządu. Mówiło się nawet o resorcie kultury, a więc o zastąpieniu Piotra Glińskiego. To jednak wydaje się całkiem nieprawdopodobne, gdyż pozycja Glińskiego przy Kaczyńskim od dawna jest bardzo mocna.

Tak czy inaczej, znów zawisła nad nami hipoteza „kopniaka w górę”. Miało być: „Kurski zrobił swoje, Kurski może odejść”, a może będzie: „Kurski może odejść, Kurski może wrócić”. W końcu nie ma lepszego speca od propagandy i człowieka bardziej bezwzględnego w jej uprawianiu, więc może szkoda byłoby rezygnować z jego usług?

Z drugiej strony pozycja Morawieckiego jest i tak coraz słabsza, więc po co Kaczyński miałby go dodatkowo upokarzać i osłabiać, wpychając mu do rządu osobistego wroga? Byłoby to trudne do zrozumienia, chyba że miałoby stanowić zapowiedź zmiany premiera. Ale po co? Pretendentem jest Mariusz Błaszczak – po co Kaczyński miałby go zużywać na rok przed wyborami? To się kupy nie trzyma. Morawiecki jest ogarek, który trzeba spalić do końca, żeby osadzić na jego szczątkach nową, prościutką świeczkę.

Czytaj też: Prezes zjeżdża do bazy. PiS jest osłabiony, jesień będzie nerwowa

PiS chętnie sięgnie po „algorytm zwycięstwa”

No ale tak samo jak łaska prezesa na pstrym koniu jeździ, tak też i jego geniusz polityczny wyprzedza niedomagające umysły dziennikarskie co najmniej o pół kroku. Mimo to zastanawialiśmy się w redakcji, ile mogą być warte plotki o szykowanym dla Kurskiego stołku. Niewykluczone, że go dostanie, lecz bynajmniej nie jest to pewne, bo w przypadku PiS niczego nie można być pewnym. Gdyby więc jednak miało się tak wydarzyć, to sprawa mogłaby być poważna. W kontekście wyborów resort cyfryzacji mógłby się stać dodatkowym narzędziem uprawiania propagandy politycznej za pomocą „algorytmu zwycięstwa”, czyli narzędzi w stylu słynnych kampanii Cambridge Analytica, która to firma doradcza podobno pomogła wygrać zwolennikom brexitu w UK i Trumpa w USA.

To tylko spekulacja, lecz faktycznie nadzór Kurskiego mógłby pracownikom ministerstwa dodać nieco kurażu w zakresie nielegalnego przetwarzania danych obywateli w celu ich profilowania dla potrzeb cyfrowej kampanii wyborczej. Dzięki danym o naszych ruchach w sieci ich właściciel (a państwo ma w tym zakresie ogromne możliwości, i to nawet legalne) może modyfikować przekaz propagandy odpowiednio do naszych niemalże indywidualnych potrzeb i zainteresowań. To naprawdę niebezpieczne. Nie mam złudzeń, że PiS sięgnie po te metody, jakkolwiek akurat Kurski pewnie się na tych sprawach nie zna. Kto wie, czy władza nie wykorzysta również aplikacji, które każe instalować we wszystkich sprzedawanych w kraju telefonach. Program „Pegasus dla każdego” w naszych czasach nie jest już orwellowską political fiction.

Istnieje jednak i taka możliwość, że Kaczyński planuje znowelizować ustawę medialną w taki sposób, aby podporządkować media publiczne (narodowe) właśnie ministerstwu cyfryzacji. Wtedy Kurski byłby szefem wszystkich szefów rządowych anten. Brrr. To wyłącznie spekulacje, lecz prawdą jest, że Kaczyński ma jakieś chorobliwe upodobanie do postaci diabolicznych i wykazujących cechy psychopatyczne. Tak jak gdyby fascynowało go zło i pociągała rola poskramiacza i tresera „złych chłopców”. Sam jest człowiekiem bezwzględnym, lecz są na świecie i tacy, którzy mają jeszcze mniej skrupułów. Więc może jednak Kura jeszcze nam zagdacze?

Czytaj też: Danuta Holecka, moralna mentorka Jacka Kurskiego

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną