Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Dlaczego prezes Julia tkwi na czele TK. Szczególnie popularna nie jest

Prezes TK Julia Przyłębska Prezes TK Julia Przyłębska
Trybunał Julii Przyłębskiej stał się czymś w rodzaju spadku obciążonego długiem. Sama prezes będzie więc nadal tkwiła na jego czele, bo chętnych do przejęcia jej spuścizny brak.

Dziś prezes Julia Przyłębska kończy sześcioletnie prezesowanie Trybunałowi Konstytucyjnemu. Teoretycznie. Wedle niej samej i podległego jej Biura Prawnego nie obowiązują jej przepisy uchwalone przez PiS o sześcioletniej kadencji prezesa, tylko te uchwalone głosami PO-PSL, według których nie ma kadencyjności na fotelu prezesa TK i pełni on tę funkcję do końca swojej kadencji sędziowskiej.

Czytaj też: O co chodzi Przyłębskiej? Mętnie tłumaczy się w sprawie majątku

Przyłębska popularna szczególnie nie jest

Część sędziów TK chętnie widziałaby scenariusz, w którym Przyłębska podporządkowuje się nowemu prawu, mocą którego zresztą została wybrana prezeską. Mają dość jej rządów w TK, ale najwyraźniej nie na tyle, by podjąć próbę zakończenia jej kadencji prezesa. Aby to zrobić, wiceprezes Mariusz Muszyński powinien był zwołać Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, które mogłoby wybrać dwóch kandydatów, a następnie przedstawić ich prezydentowi. Do uzyskania kworum w czasie takiego Zgromadzenia potrzebne jest dwie trzecie, czyli dziesięciu sędziów. Tylu by się znalazło, ale na razie widać, że nie ma do tego woli.

W samym Trybunale Julia Przyłębska szczególnie popularna nie jest. Między innymi z powodu ciągłych zmian w składach sądzących. I ostentacyjnej zażyłości z prezesem partii rządzącej Jarosławem Kaczyńskim, co kompromituje Trybunał, obecnie całkowicie pozbawiony wiarygodności nie tylko za granicą, coraz częściej także w Polsce. Szczególnie że co roku wydaje mniej orzeczeń.

Za to jeśli już wydaje, to w naprawdę „grubych” sprawach. Jeśli chodzi o nierespektowanie orzeczeń TSUE, to wykształcił nawet własną linię orzeczniczą: twierdzi, że TSUE działa ultra vires, czyli poza swoją kompetencją, zajmując się sprawami sądownictwa – a zatem jego wyroki są nieważne. W takim razie co robić z wyrokami Trybunału Przyłębskiej, w których uznaje on, że leży w jego kompetencji interpretacja prawa Unii Europejskiej, zastrzeżona traktatem dla Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości?

Czytaj też: TK wymierza policzek prawom człowieka. W takim momencie!

TK Przyłębskiej – wykorzystany i porzucony?

Mimo że Trybunał Przyłębskiej naprawdę dwoi się i troi, żeby dobrze współpracować z rządem i partią rządzącą, nie widać entuzjazmu i wdzięczności u prominentnych polityków PiS. Dwa tygodnie temu odbyło się doroczne Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK, na którym tradycyjnie omawia się orzecznictwo Trybunału i problemy z niego wynikające. Od początku istnienia TK władze i wysokie państwowe urzędy były na tym Zgromadzeniu obecne, a ich przedstawiciele – z prezydentem i premierem – zabierali głos. Za pierwszych rządów PiS raz nie przyszedł prezydent Lech Kaczyński, co wywołało wielką konsternację i komentarze o lekceważeniu. Ostatnio przez dwa lata pandemii nie robiono uroczystości.

W tym roku Zgromadzenie odbyło się 8 grudnia. Cichcem, słabo anonsowane. Prezydencka minister Małgorzata Paprocka odczytała list Andrzeja Dudy. Nie przyszedł praktycznie nikt – mimo rozesłania zaproszeń do głowy państwa, marszałków Sejmu i Senatu, premiera, pierwszej prezes Sądu Najwyższego, prezesa NSA, przewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa, prokuratora generalnego-ministra sprawiedliwości, RPO, Rzecznika Praw Dziecka, prezesa NIK, przewodniczącego KRRiT i prezesa NBP. Do zaproszenia ich zobowiązuje prezesa TK ustawa.

Prezes Julia nie zaprosiła oczywiście także publiczności, w tym pracowników TK. Uroczystość odbyła się więc kameralnie, nie było z czym i komu polemizować czy – przeciwnie – czego afirmować. A czasy są takie, że refleksja konstytucyjna by się przydała. Szczególnie teraz, gdy okazało się, że orzecznictwo Trybunału Przyłębskiej stoi na przeszkodzie oczekiwanych przez Unię reform przywracających praworządność. Jak słusznie zauważa lider Solidarnej Polski Zbigniew Ziobro, żeby spełnić „kamienie milowe”, trzeba by zignorować kilka wyroków TK.

Tak źle i tak niedobrze. Wygląda to tak, jakby Trybunał Przyłębskiej został wykorzystany i porzucony. A jego daleko posunięty brak asertywności z zalety stał się dla władzy problemem. Trybunał jest jak spadek obciążony długiem. Julia Przyłębska będzie więc nadal tkwiła na jego czele, bo chętnych do przejęcia jej spuścizny brak.

Czytaj też: Pieniądze za praworządność. Teatr absurdu w TK

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną