Ostry przednówek
Prezes wrócił, a PiS jakby odżył. Powiało optymizmem? Przyjrzyjmy się bliżej
PiS jakby znów odżył. PO i Lewica oraz ich zwolennicy w mediach społecznościowych skupili się na atakowaniu Szymona Hołowni, a wizja wspólnej listy – istotna dla przynajmniej części opozycyjnego elektoratu – mocno się oddaliła. Dzięki temu PiS może używać argumentu, że skoro opozycja nie umiała się dogadać w sprawie jednej ustawy, to tym bardziej nie stworzy spójnego programu na wybory, a potem nie będzie w stanie sprawnie rządzić.
Zima nie okazała się tak straszna, dramatu z węglem nie ma, a przyjęcie ustawy o SN daje widoki – choć jeszcze nie pewność – na odblokowanie unijnych funduszy na inwestycje z Krajowego Planu Odbudowy.
Nawet rekordowa w tym stuleciu inflacja nie zdemolowała poparcia dla partii rządzącej. Notowania PiS (po odliczeniu wyborców niezdecydowanych) są na poziomie ok. 35 proc., co przełożyłoby się na mniej więcej 200 mandatów w przyszłym Sejmie. To nie jest rzecz jasna szczyt potęgi formacji, która w wyborach europejskich i parlamentarnych w 2019 r. oraz w pierwszej turze prezydenckich w 2020 r. przekraczała 40 proc., ale w obozie władzy panuje ostrożny optymizm.
– Ostatnie lata to mnóstwo błędów PiS. Awantura aborcyjna, „piątka dla zwierząt”, uderzenie lockdownami we własny elektorat w czasie pandemii, Polski Ład – same katastrofy. A mimo to PiS trwa – mówi POLITYCE jedna z osób zaangażowanych w nieformalną jeszcze kampanię partii rządzącej.
– Trzeba jeszcze przetrwać kilka tygodni, a potem, pewnie pod koniec marca, będzie można ogłosić, że pokonaliśmy kryzys, że dostaniemy pieniądze z Unii i że inflacja zacznie się zmniejszać. Przy ciężkiej pracy i sprawnej kampanii do wyborów odzyskamy przynajmniej część wyborców, którzy ostatnio deklarowali się jako niezdecydowani – przekonuje polityk z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego.