Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Unijne fundusze dla Polski. 76 mld euro w cieniu niepewności

Uroczystość otwarcia perspektywy finansowej na lata 2021–27. Zamek Królewski, 8 lutego 2023 r. Uroczystość otwarcia perspektywy finansowej na lata 2021–27. Zamek Królewski, 8 lutego 2023 r. Kancelaria Prezesa RM
Premier i unijni komisarze zainaugurowali w Warszawie działanie funduszy spójności UE na lata 2021–27. Po raz pierwszy Bruksela wyraźnie dała do zrozumienia, że wypłata tych pieniędzy będzie także – jak przy KPO – zależała od niezależności polskich sądów.

Do Warszawy przyjechali w środę unijna komisarz ds. spójności i reform Elisa Ferreira i komisarz do spraw miejsc pracy i praw socjalnych Nicolas Schmit. Polski rząd z Mateuszem Morawieckim przyjmował ich z wielką pompą na Zamku Królewskim w Warszawie.

Środki płyną strumieniem

Uruchomienie funduszy spójności – 76 mld euro m.in. na inwestycje infrastrukturalne, dla samorządów i firm – miało przyćmić problemy gabinetu PiS z unijnymi pieniędzmi z Krajowego Planu Odbudowy, które od wielu miesięcy nie mogą być wypłacane. Polskie władze nie są bowiem w stanie wypełnić wynegocjowanych z Brukselą kryteriów – przede wszystkim chodzi tu o niezależność systemu sądownictwa. Trwa kolejna próba, nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym przyjął właśnie Sejm, odrzucając wszystkie poprawki Senatu.

„Środki unijne cały czas szerokim strumieniem płyną do Polski. Jest to duży sukces negocjacyjny naszego rządu” – mówił premier podczas uroczystości na Zamku. I dodał, że w ramach funduszy spójności wpłynęło już do Polski 5 mld euro. „Polityka społeczno-gospodarcza rządu PiS, która polega na zrównoważonym rozwoju, wspartym również środkami unijnymi, jest najbardziej sprawiedliwą, najlepszą polityką dla Polski” – podkreślał Morawiecki.

Problem w tym, że z tymi pieniędzmi to nie do końca prawda. Uruchomienie wielkiej puli funduszy spójności, poza otrzymanymi już przez nasz kraj zaliczkami wspomnianymi przez Morawieckiego, nie jest bowiem bezwarunkowe. I na obecnym etapie przyznał to sam rząd w „umowie partnerstwa” podpisanej z Komisją w czerwcu, w której stwierdził, że nie spełnia kilku warunków ogólnych związanych z wypełnianiem europejskiej Karty Praw Podstawowych. Karta jest dokumentem, który określa podstawowe prawa i wolności uznawane przez Unię, jest wiążąca dla unijnych instytucji oraz krajów członkowskich w zakresie stosowania przez nie prawa UE.

Niezależność polskiego sądownictwa

Zgodnie z unijnymi przepisami warunkiem uruchomienia pieniędzy są „ustalenia mające zapewnić zgodność programów wspieranych z funduszy i ich wdrażania z odpowiednimi postanowieniami Karty” oraz „rozwiązania dotyczące zgłaszania komitetowi monitorującemu przypadków niezgodności z Kartą oraz skarg o nieprzestrzeganie Karty” do Komisji. Do tej pory Bruksela podkreślała, że Polska nie przedstawiła wystarczających gwarancji monitorowania naruszeń Karty i składania skarg.

Ale teraz zaczynają się schody. – W ramach Karty Praw Podstawowych niezależność polskiego sądownictwa jest jednym z warunków umożliwiających (ang. enabling conditions) wypłatę pieniędzy z funduszy spójności. Ale cała Karta musi być przestrzegana do tego, żeby fundusze przepływały – powiedziała komisarz Ferreira podczas spotkania z dziennikarzami po uroczystości na Zamku.

Karta Praw Podstawowych gwarantuje bowiem także „prawo do skutecznego środka prawnego i dostępu do bezstronnego sądu”. Jak pisał w „Polityce” Tomasz Bielecki, do tej pory ten warunek rozpatrywano pod kątem pytania, czy np. plany poszczególnych inwestycji są zaskarżalne do sądu. Teraz okazuje się, że Bruksela bierze pod uwagę generalne kryterium „niezależności polskiego sądownictwa”. Do tej pory przedstawiciele Komisji nie stawiali sprawy tak jasno, a w Brukseli mówiło się, że łączenia kwestii praworządności i funduszy spójności nie chce szefowa KE Ursula von der Leyen.

Jest jeszcze czas, ale…

To wszystko nie oznacza, że pieniądze dla Polski zostały zablokowane. Wobec Polski nie toczy się obecnie procedura „pieniądze za praworządność”, którą wszczęto już wobec Węgier (Bruksela de facto zablokowała 28 proc. funduszy spójności dla Budapesztu). Na zagwarantowanie przestrzegania Karty Praw Podstawowych w Polsce jest jeszcze sporo czasu. Unijne fundusze działają bowiem w ten sposób, że wydatki są początkowo ponoszone przez państwa członkowskie („prefinansowane”), a następnie każdy kraj wysyła faktury do opłacenia do Brukseli.

Gdyby dziś rząd Morawieckiego wysłał taki rachunek do Komisji, pieniądze nie zostałyby zwrócone. Ale z harmonogramu działania funduszy wynika, że faktury z Warszawy zaczną napływać do Brukseli w czerwcu tego roku, a całość rozliczania tej wielkiej puli pieniędzy zakończy się dopiero w 2029 r., czyli za sześć lat. Czasu na wypełnienie wymaganych kryteriów przez polski rząd jest więc sporo.

Zwłaszcza że kryterium niezależności sądownictwa jest równolegle jednym z tzw. kamieni milowych, czyli wymogów, od których zależy wypłata dla Polski ok. 24 mld euro z Krajowego Planu Odbudowy. To pieniądze ze specjalnego funduszu europejskiego stworzonego po to, żeby Unia wyszła z problemów gospodarczych wynikających z pandemii covid-19. Po wielu miesiącach sporów i negocjacji polskiego rządu z Brukselą – jak wspomnieliśmy wyżej – w parlamencie finiszują prace nad nowelizacją ustawy o Sądzie Najwyższym.

Jeśli nie zablokuje jej prezydent (co jest osobną kwestią), to następnie jej ostateczny kształt musi zostać zaakceptowany przez służby prawne Komisji Europejskiej jako wypełniający wymogi „kamienia milowego”. W takim wypadku Bruksela uzna też zapewne, że jednocześnie wymóg niezależności sądownictwa wynikający z Karty Praw Podstawowych – konieczny do wypłaty pieniędzy z funduszy spójności – także został spełniony.

To wariant optymistyczny, choć z wypowiedzi komisarzy wynika, że liczą na takie rozstrzygnięcie sprawy oraz rozsądek polskiego rządu. Problem w tym, że kolejne lata konfliktów PiS z Brukselą wokół praworządności – rozpoczęte przecież już w 2016 r. sporem wokół zmian w Trybunale Konstytucyjnym – dowiodły, że na rozsądek Warszawy nie zawsze można liczyć, a optymistyczne scenariusze nie zawsze się spełniają. Dlatego na obecnym etapie wypłaty z funduszu spójności, o których opowiadał dziś Morawiecki na Zamku Królewskim, nie są w pełni przesądzone. A wyraźne wypowiedzenie warunku niezależności systemu sądownictwa przez Komisję Europejską stawia rządowi PiS kolejny płotek na drodze do tych pieniędzy.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną