Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Kolejny zły sygnał. Autor książki o Wojtyle nie może czuć się w Polsce bezpiecznie

Ekke Overbeek Ekke Overbeek Kacper Pempel / Forum
Wydawcy książki Ekke Overbeeka „Maxima culpa” odwołali spotkanie z autorem w Krakowie. Z powodu troski o bezpieczeństwo autora i uczestników. To kolejny sygnał, jak pogarsza się atmosfera w naszym kraju.

Książka wieloletniego korespondenta prasy holenderskiej w Polsce dotyczy jego dziennikarskiego śledztwa na temat tego, „czy Jan Paweł II wiedział” o księżach pedofilach w swej diecezji, gdy był jej zwierzchnikiem. Spotkanie miało się odbyć w poniedziałek 13 marca w Pałacu pod Baranami w Rynku Głównym. Wielu krakowian się na nie wybierało, bo książka i reportaż telewizyjny „Franciszkańska 3” na ten sam temat, w którym Overbeek opowiada o swoich ustaleniach, wywołały szerokie zainteresowanie.

PiS i abp Jędraszewski w obronie Wojtyły

Tak szerokie, że reportaż Marcina Gutowskiego stał się pretekstem do mobilizacji obozu Kaczyńskiego pod hasłem obrony dobrego imienia Jana Pawła II. Miejscowy metropolita abp Marek Jędraszewski uznał, że dziś w Polsce mamy do czynienia z „drugim zamachem” na papieża Karola Wojtyłę. To teza wybuchowa, bo jak wiadomo, w rzeczywistości doszło do dwóch zamachów na niego – na placu świętego Piotra w Rzymie (1981) i podczas jego wizyty w sanktuarium maryjnym w Fatimie (1982). Sprawcami byli skrajny prawicowiec z Turcji i hiszpański ksiądz ultrakatolicki.

Rzetelne reportaże śledcze nie mają niczego wspólnego z fizycznymi atakami. Nie są nimi krytyczne głosy dotyczące polityki kościelnej w kwestii pedofilii w szeregach kleru. Trzeba złej woli i zacietrzewienia, by je zestawiać z prawdziwymi i zasługującymi tylko na potępienie aktami przemocy. Z obu zamachów papież uszedł z życiem, choć z ranami. W Krakowie – a był to czas pierwszej Solidarności – odbył się wówczas potężny „biały marsz” przeciwko przemocy. Szli w nim wierzący i niewierzący.

Czytaj też: Episkopat broni Jana Pawła II. Kiedy Kościół stanie w prawdzie?

Mur milczenia runął

Od tego czasu zmieniło się wszystko. Polska odzyskała niepodległość, Kościół odbudowywał swoją pozycję, katolicy cieszyli się takimi samymi prawami jak wszyscy obywatele. Temat pedofilii w Kościele nie istniał w mediach, bo nie docierały do nich, a więc i do opinii publicznej, informacje o tej ponurej sprawie.

W USA i w Europie Zachodniej sytuacja zaczęła się zmieniać wcześniej niż w Polsce. Symbolem przełomu był film „Spotlight” (W świetle reflektora), który miał światową premierę w 2016 r. i opowiada o skandalu pedofilskim w Kościele katolickim, ujawnionym przez dziennikarzy amerykańskiej gazety „Boston Globe” w 2003 r. Pierwsze reakcje były mieszane. Próbowano podważać ustalenia reporterów, w końcu jednak mur milczenia i odmowy runął, a prawda i mechanizm zła wyszły na jaw. Reporterzy dostali Pulitzera.

Czytaj też: Dziwny, smutny i straszny wywiad z kard. Dziwiszem

Tu nie chodzi o papieża

U nas mogliby w obecnej atmosferze dostać nie prestiżową nagrodę branżową, ale zarzuty prokuratorskie. Podjęta właśnie sejmowa uchwała – z inicjatywy grupy posłów PiS i PSL – „w obronie Jana Pawła II” to czysta polityka wyborcza. Show na użytek zdezorientowanej części społeczeństwa – skrzydlate słowa i podobizny Jana Pawła II w rękach posłów obozu władzy. Tych samych, którzy zamiast łagodzić kulturową wojnę polsko-polską, zaostrzają ją przed wyborami.

Dziennikarstwo śledcze dostało rykoszetem. Overbeek po odwołaniu jego spotkania w Krakowie napisał, że „instrumentalizacja postaci papieża przez polityków jest nadużyciem”. Tak jest w istocie. Nie o papieża tu chodzi ani o prawdę, tylko o wygranie wyborów na jego plecach. Do tego wykorzystują reportaż Gutowskiego i książkę Overbeeka.

Nie znam podobnej sprawy w historii współczesnego parlamentaryzmu w państwach demokratycznych, żeby posłowie brali na widelec materiał dziennikarski, który w niczym nie narusza standardów, stawia pytania w ważnej sprawie i szuka na nie odpowiedzi. Parlament nie jest od tego. Tworzenie zaś wokół dociekliwych dziennikarzy atmosfery zagrożenia jest w istocie zagrożeniem wolnej debaty demokratycznej.

Czytaj też: Zasługi i winy Jana Pawła II. Pytania, których unikaliśmy

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną