W biały dzień, w asyście policji, na rybnickich bulwarach nad Nacyną pojawili się pracownicy firmy Kaban, której Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach powierzyła zadanie odłowienia i eliminacji 200 nutrii. Przerażeni spacerowicze patrzyli z niedowierzaniem, jak mężczyźni zsiadają z sześciokołowych quadów Outlanderów, łapią chwytakami oswojone zwierzęta, które od lat były maskotką miasta, i na miejscu zabijają je strzałem z broni palnej. – Odłowili i zabili sześć nutrii – mówi rzeczniczka Urzędu Miasta Mariola Michalska. – Miasto nie dostało żadnej informacji, że się pojawią.
Prezydent Rybnika Piotr Kuczera w rozmowie z dziennikarzem lokalnego Radia 90 ocenił całą akcję jako „popisówkę”, bo „tego typu działania można zrobić w sposób o wiele bardziej spokojny, nie wywołując takiej fali emocji”. I nie angażując aż takich środków. Świadkowie widzieli aż siedem policyjnych radiowozów; firma Kaban zaś za odłów i eliminację 200 nutrii dostanie 450 tys. zł. – czyli 2250 zł za zwierzę.
Od dwóch lat obowiązuje w Polsce, zgodnie z unijną dyrektywą, ustawa o inwazyjnych gatunkach obcych, nakazująca ich „pełną i trwałą eliminację”: uśmiercenie zwierząt lub ich sterylizację i przeniesienie do specjalnego azylu. I dlatego RDOŚ ogłosiła przetarg na ich eliminację. – Nie ma żadnego bezpośredniego zagrożenia dla ludzi, zwierząt ani dla środowiska – zwraca uwagę prof. Andrzej Elżanowski, prezes Polskiego Towarzystwa Etycznego. – Nic się nie wydarzyło. Można było spokojnie dać czas na humanitarne rozwiązanie tego problemu.
Władze miasta, w poczuciu winy, bo przez lata wykorzystywały nutrie na portalach społecznościowych do „ocieplania wizerunku” (był nawet pomysł, żeby podobizna gryzonia znalazła się w herbie Rybnika), jak tylko RDOŚ ogłosił przetarg, zaapelowały do przedsiębiorców, stowarzyszeń, fundacji i właścicieli gospodarstw o tworzenie azylów dla nutrii (o czym pisaliśmy w tekście