Piotr Nowina-Konopka. Patriota przez wielkie „P”, jeden z twórców III RP, Europejczyk
Gdy kilka miesięcy temu zapytałem go, czy czuje się dziadersem z tą swoją staromodną pryncypialnością, odparł, że nie wie, co to znaczy być dziadersem, ale wie, co to znaczy przyzwoite zachowanie. Moje pytanie wzięło się z opowieści jego młodych (kiedyś) współpracowników w Unii Wolności i Fundacji im. Roberta Schumana, którym kazał wyciągać ręce z kieszeni, gdy z nim rozmawiali.
PNK – pod takim skrótem funkcjonował – był, owszem, konserwatystą, ale takim wychylonym mocno w przyszłość. A przyszłość dla niego oznaczała przede wszystkim zjednoczoną Europę. I zapewnieniu Polakom tej przyszłości poświęcił kilka dekad życia.
Co kopka, to Konopka
Pochodził ze wspaniałej i licznej („co kopka, to Konopka”) rodziny Konopków, której dwory rozsiane wokół Krakowa szczęśliwie ocalały w dobrym stanie, choć z czterech aż trzy zostały poddane reformie rolnej. PNK nigdy do nich nie wzdychał, bo jak sam mówił, już jego ojciec mający liczne rodzeństwo zdawał sobie sprawę, że niczego nie odziedziczy. Reforma, nie reforma – trzeba się było uczyć i pracować.
Choć PNK pochodził z południa Polski – po ojcu odziedziczył miłość do morza i żeglugi. W Gdańsku studiował, tam wykładał, tam poznał swą żonę Wandę, tam woził w wózku córki – Joannę i Marię. Tam wreszcie związał się z opozycją demokratyczną. Najpierw jako działacz KIK, a potem, po 13 grudnia 1981 r., jako rzecznik Lecha Wałęsy. To on stał za dużą częścią oświadczeń lidera Solidarności, on także – dzięki rzadkiej wówczas znajomości języków obcych – tłumaczył rozmowy Wałęsy z dziennikarzami i zachodnimi politykami. Do niego kierowali się ludzie z Zachodu z darami dla Polaków i to on koordynował ich dystrybucję do rodzin represjonowanych opozycjonistów na Wybrzeżu. U jego boku pierwsze kroki w działalności charytatywnej stawiała Janina Ochojska, późniejsza twórczyni Polskiej Akcji Humanitarnej.
Gdy w 1989 r. historia przyspieszyła, Wałęsa skierował PNK do kancelarii prezydenta Wojciecha Jaruzelskiego. Miał tam być człowiekiem Solidarności i przygotować grunt dla jej lidera, który myślał o prezydenturze. Gdy jednak PNK w kampanii wyborczej opowiedział się za Tadeuszem Mazowieckim, Wałęsa na wiele lat zerwał kontakt.
Pierwszy Polak na świecie
PNK jako współtwórca i polityk Unii Demokratycznej/Unii Wolności oraz poseł tej formacji odpowiadał za kontakty z zachodnimi partnerami, ale także zgłaszał wniosek o odwołanie rządu Jana Olszewskiego po słynnej „nocy teczek”, kiedy to ówczesny minister spraw wewnętrznych Antoni Macierewicz publicznie ujawnił przygotowaną pospiesznie i niedbale listę tajnych współpracowników komunistycznej bezpieki, krzywdząc przy okazji część ludzi.
Jako współzałożyciel fundacji Schumana PNK kładł podwaliny pod polskie wejście do Unii Europejskiej. Potem kierował Kolegium Europejskim w Natolinie – jego wielką zasługą było to, że zdołał utworzyć tam katedrę dla Bronisława Geremka, którego kariera polityczna załamała się po 2001 r. Inaczej profesor przyjąłby ofertę jednej z amerykańskich uczelni. Dla PNK byłoby hańbą, gdyby Polska straciła tak wybitnego człowieka. Zdobył więc środki potrzebne, by Geremek nie musiał „za chlebem” jechać za ocean.
PNK był po 2004 r. także pierwszym Polakiem, który zajmował wysokie stanowiska w strukturach Unii Europejskiej – m.in. jako przedstawiciel Parlamentu Europejskiego w Waszyngtonie.
Czytaj też: Pouczające dzieje Unii Demokratycznej
Patriota przez wielkie „P”
Później – i był to pomysł Tadeusza Mazowieckiego – przyszedł czas na reprezentowanie Polski w Watykanie. PNK składał listy uwierzytelniające na ręce nowego wówczas papieża Franciszka. Był tym duchownym zafascynowany, choć po 2022 r. nie mógł zrozumieć postawy papieża wobec wojny w Ukrainie. Misja PNK w Watykanie skończyła się przedwcześnie w wyniku przejęcia w Polsce władzy przez PiS. Osiadł w pięknej miejscowości Amelia w Umbrii, gdzie cieszył się słońcem, winem, oliwkami, a także swym hobby – rzeźbieniem w drewnie modeli żaglowców. Jeden z nich przekazał premierowi Donaldowi Tuskowi.
Wrócił do Polski po wyborach 2023 r.
Gdy potem zachorował, wydawało się, że to tylko kolejny nieprzychylny wiatr, pod który Piotr zdoła dalej płynąć. Niestety tym razem wiatr okazał się zbyt silny.
Niektórych mogły razić jego mentorski ton, sygnet na palcu i niechęć wobec nowinek, jak choćby feminatywy, był PNK uosobieniem wszystkiego, co przeciwnicy Rafała Trzaskowskiego, absolwenta Natolina zresztą, zawarli w słowie „bążur”. Ale zarazem, i przede wszystkim, PNK, potomek arcypolskiej rodziny, był polskim Patriotą przez wielkie „P”.
Bo był Europejczykiem.