Szymon mówi dość
Szymon Hołownia: koniec politycznego show? Błąd za błędem, wszystko robił na odwrót
„Nie żegnam się z Wami, bo nigdzie się nie wybieram” – obiecał na zakończenie adresowanego do działaczy Polski 2050 obszernego wpisu na Facebooku. Pewnie na otarcie łez ostatnim fanom, gdyż był to jego list pożegnalny. Poinformował, że już nie zamierza ubiegać się o przywództwo w autorskim ruchu politycznym, w którego szyldzie wciąż jeszcze figuruje jego nazwisko. Dało się jednak wyczuć, że Szymon Hołownia ma dość polityki. Jedyną niewiadomą pozostaje to, czy odejdzie z niej już za chwilę, czy też będzie to proces rozłożony na dwa lata.
Raczej to drugie, gdyż szanse na urząd Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców, o który oficjalnie się stara, podobno są iluzoryczne. Takie stanowiska trzeba sobie wychodzić i wymaga to zazwyczaj wielomiesięcznej dyplomacji. On tymczasem włączył się do rywalizacji w ostatnim momencie, gdyż akurat uznał, że w krajowej polityce już nic go nie czeka. Być może nie chciał opuszczać sceny z podkulonym ogonem – i pod tym kątem przeprowadził szybką kwerendę międzynarodowych ofert. W końcu rezygnacja wygląda zawsze lepiej, kiedy towarzyszy jej sugestia awansu. Choćby niezrealizowana.
W scenariuszu realistycznym zamiast przeprowadzki do Genewy Hołownia wkrótce zamieni się z Włodzimierzem Czarzastym na krzesła i przez kolejne dwa lata będzie się spełniać w bardziej dekoracyjnej roli wicemarszałka Sejmu. Wciąż jednak z własnym gabinetem i samochodem. I skupi się zapewne na szukaniu nowego pomysłu na życie.
Czytaj też: Farewell, panie Szymonie