Kraj

Grupa podsłuchiwana

Byli ministrowie Janusz Kaczmarek i Zbigniew Ziobro oraz byli szefowie ABW, CBŚ i policji: Bogdan Święczkowski, Jarosław Marzec i Konrad Kornatowski, zostaną wezwani na przesłuchanie w sprawie podsłuchiwania dziennikarzy przez specsłużby – dowiedziała się nieoficjalnie „Polityka”.

Nie mogę potwierdzić ani zaprzeczyć tym informacjom. Pierwsze przesłuchania świadków zaplanowane zostały na pierwszą połowę marca, wysłaliśmy już wezwania – wyjaśnia prokurator Andrzej Stefanowski, naczelnik wydziału śledczego zielonogórskiej Prokuratury Okręgowej.

Do Zielonej Góry trafiły właśnie dokumenty z sejmowej speckomisji, która o inwigilację dziennikarzy pytała m.in. byłego prokuratora krajowego i szefa MSWiA Janusza Kaczmarka. To właśnie on miał opowiadać posłom o nielegalnym podsłuchiwaniu dziennikarzy krytycznie piszących na temat działalności Zbigniewa Ziobry. Byli wśród nich m.in. reporter „Polityki” Piotr Pytlakowski, Wojciech Czuchnowski z „Gazety Wyborczej”, Roman Osica i Marek Balawajder z RMF, Maciej Duda i Bertold Kittel (wówczas „Rzeczpospolita”) oraz Igor Ryciak („Newsweek”).

Podsłuchiwać dziennikarzy miało Centralne Biuro Śledcze, a wiele wskazuje na to, że podsłuchy były nielegalne. Po ujawnieniu rewelacji Kaczmarka własne postępowanie wyjaśniające wszczęła Komenda Główna Policji. Chodziło o sprawdzenie dokumentacji stosowania środków techniki operacyjnej prowadzonej przez CBŚ i Biuro Spraw Wewnętrznych (czyli tzw. policję w policji). W listopadzie ub.r. na internetowych stronach „Polityki” ujawniliśmy, że po sprawdzeniu mniej więcej trzech czwartych podsłuchów, stosowanych przez CBŚ i BSW, kontrole nie wykazały, by dziennikarze byli grupą podsłuchiwaną przez policję. Kontrola ostatecznie ma się zakończyć na początku marca. Prok. Stefanowski zaznacza, że zielonogórskie śledztwo ma wyjaśnić, czy rzeczywiście doszło do złamania prawa, a jeżeli tak się stało, to kto jest za to odpowiedzialny.


Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Gra o tron u Zygmunta Solorza. Co dalej z Polsatem i całym jego imperium, kto tu walczy i o co

Gdyby Zygmunt Solorz postanowił po prostu wydziedziczyć troje swoich dzieci, a majątek przekazać nowej żonie, byłaby to prywatna sprawa rodziny. Ale sukcesja dotyczy całego imperium Solorza, awantura w rodzinie może je pogrążyć. Może mieć też skutki polityczne.

Joanna Solska
03.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną