Osoby czytające wydania polityki

„Polityka” - prezent, który cieszy cały rok.

Pierwszy miesiąc prenumeraty tylko 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Stan wojenny: przełomu nie będzie

Ujawnione przez CIA materiały płk. Kuklińskiego miały ostatecznie pogrążyć Jaruzelskiego, ale tak się nie stało.

W 1981 roku jedno z zasadniczych politycznych pytań brzmiało: wejdą, czy nie wejdą? Oczywiście, chodziło o wejście wojsk Układu Warszawskiego do Polski i stłumienie ruchu Solidarności. Teraz to samo pytanie wraca, tylko zadawane w czasie przeszłym: czy weszliby, gdyby Wojciech Jaruzelski nie wprowadził stanu wojennego? Przed kolejnymi grudniowymi rocznicami powtarza się ten sam scenariusz. Pojawiają się opracowania, opinie lub dokumenty, mające świadczyć, że Rosjanie nie mieli zamiaru wejść, gdyż brudną robotę wykonali członkowie WRON z Jaruzelskim na czele. Dokumenty mają mieć zazwyczaj przełomowe znaczenie i potwierdzać całą winę gen. Jaruzelskiego, następnie okazuje się, że przełomu nie ma, powtarzane są te same argumenty, a opinia publiczna w dalszym ciągu pozostaje podzielona mniej więcej pół na pół. Od lat ponad 40 proc. Polaków uważa, że wprowadzenie stanu wojennego było słuszne i tyle samo, że niesłuszne.

W tym roku ostatecznie miały pogrążyć Jaruzelskiego materiały ujawnione przez CIA, czyli raporty i opracowania płk. Kuklińskiego. Zapowiadane jako sensacyjne - sensacją się nie okazały. Może nieco bardziej sensacyjne były okoliczności ich ujawnienia - na specjalnej sesji dyskusyjnej w kwaterze głównej tej agencji, co rzeczywiście było wydarzeniem wyjątkowo rzadkim. W ten sposób CIA honoruje tylko swoich wyjątkowo zasłużonych agentów. Płk Kukliński tego zaszczytu dostąpił, ale ujawnione półtora tysiąca stron dokumentów nowej wiedzy o okolicznościach stanu wojennego nie przyniosło. Niektóre analizy, w tym charakterystyka samej osoby generała, są ciekawe, co nie oznacza, że są w pełni obiektywne. W większości informacje zawarte w tych dokumentach są specjalistom od lat znane.

Nowym akcentem był natomiast wniosek Rzecznika Praw Obywatelskich do Trybunału Konstytucyjnego o zbadanie zgodności z wówczas obowiązującą konstytucją dekretu wprowadzającego stan wojenny. Osaczanie Wojciecha Jaruzelskiego zachodzi więc na wiele sposobów. IPN ściga go za stworzenie zbrojnego związku przestępczego, gdyż tylko taki paragraf w kodeksie karnym, na podstawie którego ściga się głównie mafiosów, udało się znaleźć dzielnym prokuratorom z Katowic. RPO zaś lubi, by nie powiedzieć kocha, takie gesty. Ciekawe, jak Trybunał wybrnie z sytuacji, gdy ma orzekać o zgodności nieobowiązującego prawa z konstytucją, która również należy do przeszłości.

Ten problem badała już zresztą, w połowie lat dziewięćdziesiątych, sejmowa Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej. To gremium było wówczas właściwe do orzekania o odpowiedzialności konstytucyjnej. Wtedy, mimo zdecydowanej przewagi opinii, że dekret był sprzeczny z konstytucją, nie doszło do postawienia Wojciecha Jaruzelskiego przed Trybunałem Stanu. Przy władzy był SLD i wniosek przepadł. RPO nie jest więc w swym wystąpieniu zbyt oryginalny, ale propagandowo wpisuje się w bieżącą politykę historyczną. Gdyby wówczas kwestię odpowiedzialności konstytucyjnej członków WRON rozstrzygnięto inaczej, czyli przegłosowano wniosek o Trybunał Stanu, co wydawało się racjonalne, być może nie byłoby dzisiejszych harców IPN i dziwacznej sądowej rozprawy. Choć, kto wie... Ambicje tej instytucji są niczym nieograniczone, czasem nawet zdrowym rozsądkiem, by przypomnieć niedawną ekshumację zwłok gen. Sikorskiego na Wawelu, która miała dowieść zrodzonej z nadmiaru fantazji tezy, że naczelny wódz Wojska Polskiego został zabity, być może nawet przez polskich żołnierzy. Ostatecznie ekshumacja okazała się tylko aktem ideowym, jak to określił prezes IPN. Zwłoki Sikorskiego pochowano okryte mundurem, a nie tylko owinięte kocem.

Kolejne rocznice wprowadzenia stanu wojennego nie przybliżają nas więc do jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy interwencja wojsk Związku Radzieckiego, czy Układu Warszawskiego była oczywista, czy też nie. Sam Kukliński w swych analizach pisze, że Jaruzelski doszedł do wniosku, nie bez pewnych podstaw, że ZSRR powtórzy w PRL jeden ze swych scenariuszy z Węgier, Czechosłowacji lub Afganistanu. Nic więc nie zostało ostatecznie rozstrzygnięte, i nic rozstrzygnięte w przyszłości nie będzie. Nawet ewentualny wyrok sądowy niczego nie zmieni, żadna sprawiedliwość się nie dokona. Ale oczywiście będzie kolejna rocznica i będą kolejne sensacyjne dokumenty, doniesienia, rozważania i zapowiedzi kolejnego przełomu. To jest rocznica, wobec której Polacy są i będą podzieleni. I tak już zapewne zostanie.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną