Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Siła sieci

Internauci kontra sadysta, który znęcał się nad kotem: potęga Internetu przemówiła do mnie z całą siłą.

Dotychczas nie byłam oszalałą fanką Internetu. Oczywiście, doceniam jego zalety i wpływ, rozumiem nawet jego magię, ale widzę też wiele wad, jak choćby możliwość polowania na dzieci, uskuteczniane przez pedofilów. Tak było aż do wczoraj, kiedy to potęga Internetu przemówiła do mnie z całą siłą. Chodzi o osobnika o sadystycznych skłonnościach, który dręczył małego kota: najpierw wrzucił go do urządzenia, w którym czyści się zboże, a gdy siła powietrza wyrzuciła półprzytomne zwierzą jak z procy, dopadł je pies. Kot nie zdołał uciec, resztę można sobie dopowiedzieć. Facet, który wymyślił taki rodzaj udręki dla kota, czuł się widać bohaterem, bo nakręcił o swym wyczynie film i umieścił go w sieci. I tu zareagowali internauci: sobie znanymi, inteligentnymi sposobami wytropili i wskazali autora scenariusza i reżysera filmu. To piękna wiadomość: po pierwsze dlatego, że sprawcy (mam nadzieję) nie ujdzie na sucho, po drugie, że reakcja użytkowników Internetu była jednoznaczna: oburzenie. Wreszcie, że można, jeśli się postarać, precyzyjnie i szybko wskazać sprawcę, że w sieci nie da się pozostać anonimowym.

Od dawna lansuję tezę, że od znęcania się nad zwierzętami do zamordowania bezbronnego człowieka droga jest krótka. Zwierzęta nie potrafią się obronić, są łatwym podmiotem do zadręczenia. Potem kolej na niemowlaki: też są bezbronne, słabsze, zależne od opieki dorosłych, rodziców. Dręczyć niemowlaka jest bardzo łatwo. A za chwilę można zadręczyć na śmierć tatusia, albo zadźgać teściową.

I dziwię się od równie dawna, że Kościół, który ma wciąż w Polsce autorytet, jego zdanie jest słyszane i respektowane nigdy lub prawie nigdy nie zabiera głosu w sprawie szacunku dla zwierząt. Nigdy nie słyszałam, żeby księża napominali, że zwierzęta to istoty boskie, które cierpią ból, głód, pragnienie podobnie jak my. I myślę sobie, że jeśli święty Franciszek patrzy na swoich duchownych braci gdzieś z nieskończoności, to jest głęboko rozczarowany ich postawą.

Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną