W środę 2 maja zasiedli François Hollande i Nicolas Sarkozy do trzygodzinnej (sic!) debaty telewizyjnej. Ostrych słów nie brakowało. Sarkozy nazwał Hollande’a kłamcą (parokrotnie), Hollande nie zostawił suchej nitki na dorobku przeciwnika, insynuując mu także prywatę i omalże korupcję. Obaj przerzucali się cyframi, zupełnie oczywiście sprzecznymi. Rozbawiło mnie szczerze, kiedy następnego dnia przeczytałem w komentarzach prasowych, że właściwie żaden nie mijał się z prawdą.
Polityka
20.2012
(2858) z dnia 16.05.2012;
Felietony;
s. 112