Ludwik Stomma
25 marca 2014
W ogrodzie mędrca
Kim jest Jan Kulma? Bojownikiem AK, pisarzem, filozofem, matematykiem, pianistą, organistą, reżyserem… Nie tylko. Tadeusz Nowakowski, gdy go zapytałem, powiedział, że jest dla niego uosobieniem ślicznej małżeńskiej miłości. „Ona mówi do niego Kulma, on do niej Kulmowa, a są jak dwie pestki w tym samym owocu”. Jakże to ślicznie powiedziane.
Sam Kulma („Dykteryjki przedśmiertne”, Warszawa 2014 r.) pisze z autoironią, że kiedy w wyniku wpadki krewnego trafił na parę miesięcy, podług niepisanych reguł konspiracji, do tak zwanej „zamrażarki”, miejsca, gdzie – kompletnie odizolowany dla własnego i towarzyszy bezpieczeństwa – nie mógł kontynuować nauki na podziemnych kompletach, został wykluczony (parę miesięcy nieobecności na zajęciach) z listy kandydatów do matury.
Kim jest Jan Kulma? Bojownikiem AK, pisarzem, filozofem, matematykiem, pianistą, organistą, reżyserem… Nie tylko. Tadeusz Nowakowski, gdy go zapytałem, powiedział, że jest dla niego uosobieniem ślicznej małżeńskiej miłości. „Ona mówi do niego Kulma, on do niej Kulmowa, a są jak dwie pestki w tym samym owocu”. Jakże to ślicznie powiedziane. Sam Kulma („Dykteryjki przedśmiertne”, Warszawa 2014 r.) pisze z autoironią, że kiedy w wyniku wpadki krewnego trafił na parę miesięcy, podług niepisanych reguł konspiracji, do tak zwanej „zamrażarki”, miejsca, gdzie – kompletnie odizolowany dla własnego i towarzyszy bezpieczeństwa – nie mógł kontynuować nauki na podziemnych kompletach, został wykluczony (parę miesięcy nieobecności na zajęciach) z listy kandydatów do matury. Wtedy też: „Obraziłem się na wszystkie szkoły, gimnazja, licea. Nie chcę matury! Amen. Miałem więc zajęcia wojskowe, a poza tym czytałem, czytałem i czytałem. W ten sposób stałem się wszechwiedzącym dyletantem”. Ładne to alibi, żeby pozwolić sobie na pisanie o wszystkim, jak to robi w wydanych przez Jana Jakuba Kopcia „Dykteryjkach przedśmiertnych” (kiedy się ma 90 lat, można już kokietować takim tytułem, ale daj dobry Boże, żeby było ich dużo więcej – i lat, i dykteryjek). Tyle że z latami „wszechwiedzący dyletantyzm” pokrywa się śniedzią dzwonów Zygmunta, obrasta mchem dojrzałości i staje się cichą łaską mądrości. Ale zacznijmy od prapoczątków. Na Czackiego 14, gdzie mieszkał Kulma w 1942 r., był zakonspirowany lokal delegatury rządu. W oczekiwaniu na aryjskie papiery przebywała tam żydowska rodzina Tylborgów, ale ze względu na zagrożenie lokalu mogła tam, za wysokim pozwoleniem, przebywać najwyżej dwa dni i ani chwili więcej. Ledwie rodzinę ewakuowano, do lokalu wpada gestapo. Bez trudu odnajduje schowki, trafia na trefne papiery. Młody Kulma wie, że ma w kieszeni podziemny podręcznik „Walka w mieście”. Usiłuje się przekręcać na wszelkie sposoby, ale Niemiec jest bystrzejszy. A ta kieszeń? Kulma sięga – jest pusta. Okazało się potem, że kolega, nie pytając, „pożyczył” sobie bibułę. Ten niebywały traf na niewiele by się zapewne przydał i nie zmieniłby sytuacji zatrzymanych, lecz nagle do mieszkania wpadł Niemiec wyższej rangi „i ryczy, że nie mają w planie śledzenia i badania, ale listę aresztowań. Nie wolno zawalać planu…”. W tym planie mieszkańcy Czackiego 14 akurat się nie znajdowali. Agenci usiłowali protestować, ale szycha nie znosiła sprzeciwu. Poza wujem, który był na liście aresztowań, wszyscy ocaleli. „Tak na rozsądek – podsumowuje Kulma – za dużo cudów w tej historii, ale nie mam na to wpływu, skoro opisuję wszystko tak, jak było”. Kiedy się doświadczyło paru cudów jednego dnia, można już sobie pozwolić na dystans i zadumę z oddali. Pisze np. Kulma o Katyniu i jest to może najwnikliwsze podsumowanie tragedii, z jakim się spotkałem: „Gdy się spojrzy na historię II Wojny Światowej, to cały nasz wysiłek, bohaterstwo (…) zostało przegrane 15 kwietnia 1943 roku, gdy Rząd Polski upomniał się o swoich oficerów zabitych w Katyniu i stanął po stronie niemieckiej prowokacji (bo była to ohydna prowokacja, choć ujawniała prawdę!). Ale czy Rząd Polski mógł stanąć po stronie kłamstw moskiewskich? A z kolei, czy cała koalicja antyhitlerowska mogła stanąć przeciwko Sowietom, które były główną siłą w walce z Hitlerem? – Nie udała się Niemcom prowokacja: nie rozbili koalicji antyhitlerowskiej. Ale to jedno się Niemcom udało: odkopując groby katy
Pełną treść tego i wszystkich innych artykułów z POLITYKI oraz wydań specjalnych otrzymasz wykupując dostęp do Polityki Cyfrowej.