Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kraj

Francja nie jest brunatna

Adam Krzemiński jest wielkim znawcą kultury, historii i polityki niemieckiej, bezspornym w tym względzie moim autorytetem. Francja nie jest jednak najwyraźniej krainą jego predylekcji. Do tego stopnia, iż na jego artykuł „Brunatny odcień trójkolorowych” (POLITYKA 25) poczułem się zmuszony zareagować. Nie chcę mu wymawiać nieścisłości historycznych, chociaż jest ich sporo. Pisze na przykład o generale Boulangerze, że „w 1871 r. zdławił Komunę Paryską, a w 1889 r. planował zamach stanu”. Tymczasem Georges Boulanger nie był w 1871 r. ani dowódcą wojsk wersalskich walczących z komuną, ani nawet członkiem sztabu Mac Mahona, a jedynie prowadził jedną z jednostek liniowych.

Stwierdzenie, iż „zdławił Komunę”, odpowiadałoby więc sądowi, że Lis z Targowiska wygrał bitwę pod Grunwaldem. Rzeczywiście w 1889 r. sfrustrowana prawica chciała się posłużyć nazwiskiem generała dla dokonania zamachu stanu. Tyle że to on właśnie rzecz uniemożliwił, odmawiając stanięcia na czele puczu. Sensacyjna historia Francji przekonuje do dzisiaj, że bardziej od władzy cenił ramiona kochanki pani de Bonnemain. Nieważne, jakim był kabotynem, ale o „planowanie” zaiste trudno go posądzać. Jest to oczywiście detal.

Gorzej, kiedy Adam Krzemiński podsumowuje francuskie lata 30. jako: „okres strajków, ulicznych bijatyk, lewicowego frontu ludowego i ustępowania Hitlerowi”. Co by powiedział, gdyby ktoś zredukował historię Polski tego okresu do: „krwawo tłumionych protestów chłopskich, bicia Żydów na ulicach, Berezy Kartuskiej i polowań Mościckiego z Goeringiem”?

Polityka 27.2014 (2965) z dnia 01.07.2014; Felietony; s. 94
Reklama