Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Malarstwo w 3D

Braque w Sopocie

Georges Braque w swoim atelier, ok. 1950r. Georges Braque w swoim atelier, ok. 1950r. Corbis
W Sopocie można oglądać prace Georges’a Braque’a, jednego z największych rewolucjonistów w malarstwie ubiegłego wieku. Dzieła twórców tej klasy rzadko trafiają do Polski.
Pelias i  Neleus - mozaika.Państwowa Galeria Sztuki/materiały prasowe Pelias i Neleus - mozaika.
Glauces - grecki rybak, uzyskał nieśmiertelność, ale przemieniony w pół człowieka, pół rybę.Państwowa Galeria Sztuki/materiały prasowe Glauces - grecki rybak, uzyskał nieśmiertelność, ale przemieniony w pół człowieka, pół rybę.
Hebe - ceramika pokryta płatkami złota i emalią na agacie.Państwowa Galeria Sztuki/materiały prasowe Hebe - ceramika pokryta płatkami złota i emalią na agacie.

Historykom sztuki Braque dostarcza nieocenionego materiału do analiz. Wszak żył długo (81 lat) i pracowicie, tworzył dużo i różnorodnie, a nadto z rozmysłem. Ale dla popularyzatora sztuki nie jest postacią atrakcyjną. Jego życie można by streścić w paru słowach: ożeniony w 1912 r., ciężko ranny na froncie I wojny światowej, kilka razy zmieniał miejsce zamieszkania, zmarł w 1963 r. Ponadto unikał skandali (w odróżnieniu choćby od swego przyjaciela Picassa) tak w życiu, jak i w sztuce, i nawet artystyczne wolty w jego wykonaniu były umiarkowane, łagodne, pozbawione rewolucyjnej nerwowości, tak typowej dla awangardy XX w.

Braque dość oszczędnie korzystał w młodości z dobrodziejstw artystycznego nauczania. Terminowanie u ojca malarza dekoratora, trochę nauki w Szkole Sztuk Pięknych w Hawrze i kursy w paryskiej Academie Humbert – wszystko to trudno nazwać rzetelnym przygotowaniem do zawodu. Ale może i lepiej, że nie wsiąkł w akademickie klimaty, bo pozwoliło mu to zachować świeże, nieskażone edukacją spojrzenie. A że miał naturę chętną raczej do poszukiwań niż przyjmowania zastanych wzorców, świadczą jego wczesne fascynacje. Zaczął od neoimpresjonizmu, który zarzucił już po roku dla dopiero raczkującego fowizmu. Świetnie odnalazł się w stylu „dzikich bestii”, należąc do czołówki jego przedstawicieli. Ale dopiero jego wielki talent w połączeniu z fascynacją Cézanne’em oraz znajomością z Picassem sprawiły, że do historii sztuki przeszedł na stałe i nieodwołalnie.

Było to w 1908 r., zaś powodem unieśmiertelnienia artysty stał się kubizm, kierunek, który – zdaniem historyków sztuki – odmienił malarstwo jak żaden inny od czasów Paola Uccella, który w XV w. zrewolucjonizował perspektywę.

Dojrzały kubizm

Do dziś trwają spory, komu kubizm więcej zawdzięcza, Braque’owi czy Picassowi. Hiszpan był raczej pionierem, ale kubistyczne reguły na pewno bardziej przemyślał i rozwinął Francuz, a prawdziwie dojrzały kubizm pojawił się dopiero w jego „Domach w l’Estaque” z 1908 r. Zatem w tym pojedynku uznajmy wynik 1:1. O ile jednak pełnego temperamentu Picassa ów kierunek szybko znudził i pognał on chyżo w nowe obszary sztuki, o tyle Braque celebrował go dość długo – aż do lat 20. Skwapliwi badacze wyróżnili nawet trzy etapy jego poszukiwań: kubizm analityczny, hermetyczny i syntetyczny.

Jak zwał, tak zwał, ale faktem jest, iż już od 1920 r. Braque mógłby przez resztę życia na przykład uprawiać winnicę lub amatorsko grać na flecie, a i tak historia sztuki by o nim nie zapomniała. Wszak już w 1910 r., z właściwym ówczesnym krytykom sztuki (a i nieobcym wielu dzisiejszym) bełkotliwym uniesieniem, Jan Metzinger wyliczał walory twórczości niespełna 30-letniego Braque’a takie jak: porzucenie dogmatycznego dziedzictwa, przemieszczanie biegunów przyzwyczajeń, liryczne negacje aksjomatów. Później uznanie dla twórcy już tylko rosło i rosło.

Około 1920 r. Braque uznał, że co miał do zrobienia w kubizmie, to zrobił, i łagodnie powędrował w stronę innej estetyki. Sięgnął po żywszą paletę, jego kreska stała się bardziej miękka, swobodna, ale i bardziej ekspresyjna. W jego malarstwie można było odnaleźć więcej dekoracyjności. Był typem artysty długodystansowca. Chętnie wybierał sobie tematy, które następnie zgłębiał za pomocą pędzla przez długie lata. Tak powstawały kolejne cykle malarskie: „Martwe natury z instrumentami” (jeszcze kubizm), „Martwe natury ze stolikiem”, „Kominki”, „Kanefory”, „Bilardy”, „Pracownie artysty”.

Był twórcą rozważnym i romantycznym, a nadto refleksyjnym, poetyckim, wyciszonym. Traktującym swoją pracę ze spokojnym namaszczeniem, a przez publikę odbieranym życzliwie, bez kontrowersji. Aż trudno uwierzyć, że przez ładnych parę lat tworzył nierozłączną artystyczną parę z pełnym wigoru, pobudliwym emocjonalnie Picassem.

W odróżnieniu od Picassa Braque nie przejawiał przez większość życia specjalnych ciągot do tzw. sztuki stosowanej. Owszem, jeszcze przed II wojną światową zdecydował się wykonać kilka dekoracji i kostiumów dla baletów Diagilewa, zaś po wojnie przyjmował pojedyncze zamówienia, a to na drzwiczki do tabernakulum (kościół w Assy, 1948 r.), a to na witraże (kaplica w Varengevilles, 1954 r.). Namalował też plafon w Luwrze (1952 r.), ale akurat takiego zamówienia nikt by nie odrzucił, nawet boski Pablo. Generalnie wystarczało mu malowanie i – od czasu do czasu – nieco rzeźbienia.

Aliści na dwa lata przed śmiercią sędziwy już Braque wpadł na pomysł – jak na niego – dość osobliwy. Postanowił nadać użytkową formę swemu dotychczasowemu malarstwu. W tym celu, po pierwsze, sporządził 110 gwaszy będących rodzajem wyciągu z jego dotychczasowego dorobku, zestawem znaków graficznych, symboli, motywów. Przeważały wizerunki ptaków, ryb, końskich łbów, ale też głów kobiecych. Po drugie zaś, dogadał się z mistrzem jubilerskim Hegerem de Loewenfeldem, który tym gwaszom miał nadać trójwymiarową formę. „Nie wystarczy zobaczyć, co się namalowało, trzeba też tego dotknąć” – tłumaczył Braque.

W pierwszej kolejności zaczęła powstawać biżuteria z motywami malarskimi Braque’a: brosze i kolie, ale też pierścienie czy kolczyki. Tak niezwykłe, że już w 1963 r. na wniosek ówczesnego ministra kultury André Malraux zorganizowano jej wystawę w Luwrze. Później trójwymiarowe malarstwo przeniosło się także na statuetki, kryształy, ceramikę, mozaiki, kilimy i gobeliny, a nawet stoliki kawowe. Ów cały projekt nazwany został – skądinąd bardzo trafnie – „Metamorfozy”.

Jakże ciekawą klamrą zamknęło się życie Braque’a! Gdy dorastał, jego ojciec wymyślił sobie, że syn podtrzyma rodzinną tradycję jako rzemieślnik dekorator. I oto tuż przed śmiercią artysta sam, choć w innej niż ojciec formie, zadośćuczynił tym dawnym planom.

Awangardowe wyczyny

Na sopockiej wystawie oglądać można bogatą reprezentację „Metamorfoz” – od gwaszy począwszy, na gotowych wyrobach jubilerskich i rzemieślniczych skończywszy. Uprzedzam: wystawa praktycznie nie zbliża widza do tego, co wyniosło niegdyś Braque’a tak wysoko w historii sztuki XX w.

Wszystkie pokazywane prace (no może z wyjątkiem znanej rzeźby „Hermes”) nawet nie stały w pobliżu kubizmu i zdecydowanie przynależą do świata, kiedy sam artysta już tylko wspominał swe awangardowe wyczyny. Nie można więc napisać, że oto stajemy oko w oko z ważnym kawałkiem historii sztuki nowoczesnej. Ale wystarczy tylko pogodzić się z tym, że nie czekają na nas arcydzieła, a wówczas wystawa na pewno urzeknie. Bo stanowi ona mimo wszystko artystyczne świadectwo niezwykłego twórczego umysłu, przynależąc do ekstraklasy w takich kategoriach jak estetyka, wyrafinowanie, umiejętność syntezy. To jest wystawa, która na pewno nie wstrząśnie, ale musi się podobać. W dzisiejszych czasach to naprawdę dużo.

 

Georges Braque, „Metamorfozy” (z paryskiej kolekcji Armanda Israela), Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie, wystawa czynna do 18 września.

Polityka 25.2011 (2812) z dnia 14.06.2011; Kultura; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Malarstwo w 3D"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną