Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Artysta trójwymiarowy

Wszystkie światy Jamesa Camerona

James Cameron nie ma wątpliwości: „Przyszłość kina widzę w 3D, które nie będzie wymagało okularów” James Cameron nie ma wątpliwości: „Przyszłość kina widzę w 3D, które nie będzie wymagało okularów” Fotolink / EAST NEWS
Nie ma odwrotu od 3D – przekonuje James Cameron, twórca „Avatara”. Jego zdaniem trzeci wymiar to w rozwoju kina wynalazek tak samo ważny jak dźwięk czy kolor.
Przy okazji premiery „Sanctrum” (na zdj. kadr z filmu) Cameron obwieścił światu dobrą nowinę: 3D nie musi być drogie jak „Avatar”Monolith films/materiały prasowe Przy okazji premiery „Sanctrum” (na zdj. kadr z filmu) Cameron obwieścił światu dobrą nowinę: 3D nie musi być drogie jak „Avatar”

Przed nami wakacje, czyli sezon kina łatwego, przyjemnego i wysokobudżetowego. Wiele z wchodzących w tym czasie do kin filmów będzie zgodnie z najnowszą modą prezentowanych w 3D. Najbardziej zagorzałym propagatorem nowej technologii, ale zarazem jej największym beneficjentem jest James Cameron.

Z twórcą „Avatara” miałam okazję rozmawiać dwa razy w ciągu kilku miesięcy. Za każdym razem pretekstem do spotkania był nowy projekt 3D firmowany przez niego. Zaledwie pół roku temu, przy okazji premiery „Sanctrum”, Cameron niezwykle chętnie udzielał się publicznie, by obwieścić światu dobrą nowinę: 3D nie musi być drogie jak „Avatar”, a do tego technologia świetnie sprawdza się w małych filmach i klaustrofobicznych przestrzeniach. Niedawno zaprosił dziennikarzy do siedziby wytwórni Paramount Pictures w Los Angeles, by ogłosić, że ma jeszcze lepszą nowinę: technologia 3D, którą sam wykorzystał wyłącznie we wnętrzu studia, doskonale poradziła sobie w gigantycznych efektowych plenerach, w których powstawał film Michaela Baya „Transformers 3” (obecny także na polskich ekranach).

Czym pomysł Camerona różni się od innych filmów 3D? Otóż przed „Avatarem” efekt trójwymiaru był osiągany metodą konwertowania płaskiego obrazu. Tradycyjnie nakręcony film był dopiero w postprodukcji zmieniany na 3D. Pomysł Camerona, który on sam nazywa „prawdziwym 3D”, polega na tym, że film jest kręcony od razu jako trójwymiarowy.

Dojście do tego rozwiązania zajęło reżyserowi „Avatara” ponad dekadę, z czego ostatnie dwa i pół roku poświęcił wyłącznie na eksperymenty, które doprowadziły do zbudowania kamery stereoskopowej (wyposażonej w dwa pracujące synchronicznie obiektywy). Widząc w swoim wynalazku gigantyczny komercyjny potencjał, Cameron rozpoczął bitwę o to, by rozwój kina 3D odbywał się wedle zasad, które sam ustanowił.

Metoda prób i błędów

Denerwuje mnie kiepskie 3D, które powstaje nagminnie i jest prawdziwą plagą. Kiepskie – mam na myśli takie, które tworzy się nie na planie, ale w postprodukcji. Dla mnie to jest prawdziwy problem i hamulec rozwoju kina, ale część wytwórni nadal woli ten okropnie wyglądający, nieefektywny sposób robienia 3D – mówi Cameron. – Mam nadzieję, że te niedorzeczne oszczędności skończą się wkrótce. Chyba największym problemem współczesnej kinematografii jest to, że jesteśmy w okresie przejściowym. Nie ma prawdziwych specjalistów od 3D, a to, co osiągnęliśmy przy „Avatarze”, zostało wypracowane metodą własnych eksperymentów, prób i błędów, nikt nie mógł nam wskazać drogi.

Cameronowi wtóruje wielu reżyserów, którzy uważają, że ich filmy zostały zniszczone wskutek przeróbki na 3D. Michael Bay wprost używa niecenzuralnych słów pod adresem takich zabiegów. Nieco rozbawiony nimi wydaje się Mike Newell, który reżyserował ostatnio „Księcia Persji”: – Wszystko, co zrobiono przed „Avatarem”, to amatorka robiona w jakimś garażu w Korei Południowej. Naprawdę zawozi się tam film na cztery tygodnie i odbiera jako trójwymiarowy!

A więc, pana zdaniem, nie ma odwrotu od 3D? – pytam Camerona. Tylko takie będzie kino przyszłości? – W moim przekonaniu to, co się teraz dzieje, to taki sam ważny krok w rozwoju kina jak dźwięk czy kolor – z przekonaniem odpowiada reżyser. – Kiedy oglądam film w 2D, mam wrażenie, jakby wyłączono mi kolor albo dźwięk. Kiedy telewizja zaczęła nadawać w kolorze, w wielu domach nie było jeszcze kolorowych telewizorów. Cały proces wprowadzania koloru zajął ponad 20 lat. Myślę, że sprawa z 3D pójdzie szybciej i rozegra się w ciągu następnych dwóchtrzech lat.

Jeśli założyć, że Cameron ma rację i trójwymiarowe obrazy wyprą płaskie, to rzeczywiście za kilka lat on sam może być głównym beneficjentem tej zmiany. Na razie właściwie jest monopolistą, jeśli idzie o sprzęt do kręcenia w 3D. – Założyłem małą firmę wypożyczającą kamery do tej technologii. Mam wrażenie, że jestem dość dalekowzroczną osobą, a nawet ja nie przewidziałem takiego szybkiego wzrostu jej popularności. Nasze kamery pracują non stop, są kolejki i zapisy na nie. Właśnie zleciliśmy budowę setek kamer, bo ze sprzętem, który mamy, nie nadążamy z zamówieniami.

Kamery jak oczy

Oczywiście inni też pracują nad podobnymi wynalazkami (na przykład wytwórnia Disneya, czego efekty było widać w niedawnych „Tron: Dziedzictwo” i „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach”). Jednak Cameron był tym, który pierwszy opatentował tego typu sprzęt. Cameron/Pace Fusion 3D Camera System, którą nakręcono „Avatara”, sam Cameron i jego partner Vince Pace uważają za najdoskonalszą kamerę dostępną w tej chwili. I wiedzą, że nie każdy potrafi się z nią obchodzić. Dlatego za ich sprzętem (każda z kamer jest warta 500 tys. dol.) podążają szkoleni przez Camerona ludzie. To właśnie stały współpracownik Camerona, Chuck Comisky, jest w tej chwili jednym z najlepszych specjalistów od stereoskopii. Jego rola przy trójwymiarowej produkcji jest ważna w tym samym stopniu co rola operatora przy 2D.

– Trzy wymiary w naturze widzi się obojgiem oczu. Każde oko ma odrobinę inną perspektywę widzenia rzeczy, a mózg przetwarza informacje z oka tak, że w efekcie widzimy głębię – tłumaczy Cameron. – To, co osiągnęliśmy w naszej technologii 3D, to naśladowanie pracy ludzkiego oka.

Król świata

Cameron jest przekonany o swojej racji w każdej sprawie dotyczącej kina. Słowo „skromny” jest ostatnim, jakie przychodzi na myśl, kiedy się z nim rozmawia. Wszyscy kronikarze przemysłu filmowego pamiętają jego okrzyk: „Jestem królem świata!”, który towarzyszył odbieraniu Oscara za „Titanica”. I choć Akademia nie była już tak szczodra dla „Avatara”, jego reżyser sprawia wrażenie człowieka nadal przeświadczonego o prawdziwości tamtych słów. Gdyby pokusić się o zrobienie listy najpotężniejszych ludzi filmu, z pewnością byłby na jej szczycie. Jest niepokonanym królem box office’u. I choć z pewnością nie jest największym żyjącym reżyserem naszych czasów, na pewno jest najbardziej wpływowym.

Niech mi ktoś powie, że nie mieliśmy wpływu na światową kinematografię! – chwali się Cameron. – Ludzie potrafią tylko narzekać, zarzucać filmom w 3D, że powstają tylko po to, by zarabiać więcej na biletach. To brednie! Gdyby to była prawda, zainteresowanie tą technologią zmalałoby z czasem, a jednak ono konsekwentnie rośnie i w swojej historii nie zanotowało ani jednego spadku.

Cameron pracuje właśnie nad dwoma następnymi częściami „Avatara”, zapewne pokaże w nich jakieś nowe wynalazki, które jeszcze trzyma w tajemnicy. – Przyszłość widzę w 3D, które nie będzie wymagało okularów, myślę, że ten moment nastąpi całkiem niedługo – mówi. – Nic dziwnego, że tak wielu techników filmowych szkoli się na kursach trójwymiarowego obrazu.

Inni też próbują

Jak się okazuje, nowej technologii, która dotychczas była polem eksperymentów twórców kina rozrywkowego, chcą spróbować wszyscy.

W 3D kręcą obecnie Martin Scorsese, Bernardo Bertolucci, Francis Ford Coppola i Buz Luhrman. Bertolucci przyznaje, że do spróbowania tej technologii skusiło go właśnie obejrzenie „Avatara”. Jego „Ja i ty” to adaptacja powieści Niccolo Ammanitiego pod tym samym tytułem, która wykorzysta 3D w klaustrofobicznych przestrzeniach. Historia dotyczy bowiem introwertycznego nastolatka, który kłamiąc rodzicom, że wyjeżdża na narty, zamyka się na kilka dni w piwnicy. Z kolei twórca „Wściekłego byka” w trójwymiarze widzi lata 30. we Francji, gdzie rozgrywać się ma jego familijna produkcja „Hugo Cabret” (również adaptacja książki). Coppola planuje już w tym roku premierę horroru 3D „Twixt Now and Sunrise” z Valem Kilmerem w jednej z głównych ról. Jednak najbardziej zaskakujący jest pomysł Buza Luhrmana (twórcy m.in. „Moulin Rouge”), który pracuje nad trójwymiarowym „Wielkim Gatsbym” – premiera jest planowana na 2012 r.

To już nie technologiczna ciekawostka, lecz nowa estetyka kina, o czym przekonują choćby pokazywane na ostatnim festiwalu w Berlinie dwa interesujące filmy: „Jaskinia zapomnianych snów” Wernera Herzoga i „Pina” Wima Wendersa. Jak mogli się przekonać krytycy, 3D sprawdza się nie tylko w kinie przygodowym, co wcześniej przewidział James Cameron.

Jednak co naprawdę wyniknie z poczynań zachwyconego nową technologią Camerona i korzystających z jego odkryć artystów tej miary co Herzog i Coppola, przekonamy się dopiero za parę lat. W słynnej rozmowie z François Truffautem Alfred Hitchcock przekonywał, że wprowadzenie dźwięku w kinie cofnęło film jako sztukę o 20 lat. „Gadający aktorzy”, jak wtedy mówiono, spowodowali, że reżyserzy zatracili umiejętność opowiadania obrazem. Czy ekspansja technologii 3D nie spowoduje, że kino zostanie podporządkowane wyłącznie fajerwerkom wizualnym, którym miejsca będzie musiała ustąpić i treść? Cameron nie ma takich wątpliwości: – Od premiery „Avatara” liczba osób chodzących na projekcje 3D w kinie wzrosła dwukrotnie w Ameryce i ponaddwukrotnie na świecie. Trzeba patrzeć w przyszłość. Ale nie tylko film się zmienia. Mamy już w naszych sklepach telewizory 3D, publiczność kocha trójwymiarowe transmisje sportowe, sądzę, że jesteśmy o krok od seriali w 3D.

Polityka 28.2011 (2815) z dnia 07.07.2011; Kultura; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Artysta trójwymiarowy"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną