Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Cięcia w odcinkach

Polskie seriale, czyli żegnaj stare, witaj nowe

Tomasz Dedek i Ewa Bukowska na planie nowego serialu „Galeria” Tomasz Dedek i Ewa Bukowska na planie nowego serialu „Galeria” Grzegorz Gołębiowski / TVP
Wiele seriali pozostawia ślad w pamięci widzów, inne łatwo się zapomina. Jak będzie z tymi, które teraz wchodzą na ekrany?
TVP rezygnując z tak sprawdzonych seriali jak „Plebania” czy ewentualnie w przyszłości „Klan” robi kiepski interes. Na zdj. Rysiek z Grażynką.BEW TVP rezygnując z tak sprawdzonych seriali jak „Plebania” czy ewentualnie w przyszłości „Klan” robi kiepski interes. Na zdj. Rysiek z Grażynką.

Wiadomości o śmierci „Klanu” okazały się mocno przesadzone. W nadchodzącej ramówce wiosennej serial nie zostanie jeszcze złożony do kartonowego grobu. Zgodnie z nieoficjalną deklaracją władz TVP decyzja o jego ewentualnym zniknięciu została odłożona do jesieni. Tak więc klan Lubiczów o całą długość wygrywa z familią Złotopolskich walkę o przetrwanie na antenie, którą tamta zacna rodzina opuściła niemal dwa lata temu. Oba seriale wystartowały w 1997 r. jako laureaci konkursu ogłoszonego przez TVP. „Klan”, umiejscowiony w Warszawie, od początku podejmował codzienną walkę o uformowanie prozdrowotnej, społecznej, obywatelskiej (a bywało, że i politycznej) świadomości Polaków. Reprezentował nurt pozytywistyczny, podczas gdy „Złotopolscy” tkwili raczej w spuściźnie postromantycznej (w rodzinie mieli nawet senatora).

Wraz z nadejściem globalnego kryzysu dworkowa mentalność „Złotopolskich”, przenoszona od czasu do czasu w stołeczne plenery, przestała tak jak ongiś frapować widownię, choć wyniki oglądalności na linii schodzącej miała całkiem dobre (średnio 2,5 mln widzów). Rekordy jednak zaczęło bić „Ranczo” (dworek wraz z gruntem odziedziczony przez Amerykankę Lucy po babce Polce), w którym amerykański styl życia mieszał się ze specyficznym urokiem naszej prowincji. Doczekaliśmy nawet, że w miejscowości Wilkowyje  narodziło się drugie pokolenie amerykańsko-polskiej pary, choć historia obu narodów dowodzi, że to raczej ziemia amerykańska stawała się kolebką dla dzieci emigrantów. Być może dowiemy się jeszcze, czy córka Lucy i Kusego, Dorotka, będzie studiować na Harvardzie, w Collegium Civitas na Ursynowie czy ewentualnie w filii Akademii Nauk w Wilkowyjach, producenci zapowiadają bowiem dalszy ciąg „Rancza”. TVP skłaniałaby się ku tej koncepcji ze względu na potencjalnie wysoką widownię przyszłych odcinków, ale nic nie jest jeszcze oficjalnie rozstrzygnięte.

Przebieranki w środowisku

Z kolei „Plebania” przegrała z „Ojcem Mateuszem” i kilkanaście dni temu została poddana  wyrokowi kasacyjnemu, czyli zdjęta z anteny. W 2011 r. średnia widownia  „Plebanii” wynosiła ok.3  mln. W jej przypadku poszło głównie o tzw. profil widza. Serial był emitowany przez 11 lat, miał swoich oddanych wielbicieli. Jednak połowę widzów stanowiły osoby powyżej 60 roku życia, a 67 proc. mieszkańcy wsi i małych miasteczek. Misja telewizji publicznej – polegająca na trafianiu do maluczkich, zapomnianych, zdołowanych – zdawała się przy tym serialu rozkwitać. Problem w tym, że TVP ma do zrealizowania przede wszystkim szczytną misję reklamową, a widownia „Plebanii” nie jest dla reklamodawców interesująca. Starsi oraz wiejscy widzowie nie mają pieniędzy, nie chodzą do hipermarketów, nie wpadają na pizzę. TVP zaoferowała im alternatywę dla „Plebanii”, podrzucając „Ojca Mateusza”, czyli zamiast polskiej myśli telewizyjnej – solidny włoski format „Don Mateo”. Główną rolę gra tam Artur Żmijewski (przez 11 lat lekarz Burski w „Na dobre i na złe”), wykreowany obecnie na księdza, a z zamiłowania detektyw amator. Zbrodni nie waha się tropić nawet w kręgach show-biznesu. Występując w sutannie wcale nie rzuca się w oczy, bo – jak wiadomo – środowisko to cierpi na różnego rodzaju dewiacje i skłonności do przebieranek.

TVP rezygnując z tak sprawdzonych seriali jak „Plebania”, „Złotopolscy” czy ewentualnie w przyszłości „Klan” robi kiepski interes. Wiadomo bowiem, że nowe seriale (podobnie jak i wszystkie inne seryjne programy) muszą mieć czas na podbicie i skompletowanie widzów, a to przy obecnie niesłychanie dużej liczbie seriali również w kanałach komercyjnych wcale nie jest sprawą prostą. (W 2011 r. w TVP nie przyjęły się nowe seriale, m.in. kryminalny „Instynkt”, „Wiadomości z drugiej ręki”, „Chichot losu”. Chwieje się „Rezydencja”).  Wobec klęsk ponoszonych przez większość nowych seriali TVP postawiła na ich reklamowanie. Doszło nawet do tego, że zapowiadany na marzec  serial „Komisarz Alex” (adaptacja austriackiego serialu „Komisarz Rex ), w którym jedną z głównych  rolę kreuje przystojny owczarek niemiecki, był promowany w „Wiadomościach”.  Pies widzów zawsze wzruszy, ale „Wiadomości” są  (tak dla przypomnienia) serwisem informacyjnym, a więc powinny dotyczyć reality, a nie fikcji, bo  łatwo pomylić jedno z drugim.

 

 

Grupy odbiorców konkretnych seriali identyfikują się z wybranymi postaciami, doszukują się wspólnoty losów, snują opowieści na temat dalszych perypetii bohaterów, przyrównując je do własnego życia. Widzowie, niezależnie od wieku i pochodzenia, przywiązują się do fikcyjnych postaci, co oczywiście można byłoby uznać za aberrację naszych medialnych czasów, gdyby nie fakt, że fabuła, opowieść, dobra narracja są cenione co najmniej od Homera (choć już w grotach jaskiniowców można odnaleźć swoiste komiksy). Dobrze opowiedziana fabuła może łączyć ponad podziałami wiekowymi, majątkowymi, a nawet wykształceniem. Jest o nią jednak w serialach, nie tylko zresztą tych nadawanych przez telewizję publiczną, coraz trudniej.

Seplenienie i emfaza

Jakość odcinkowych filmów – z sepleniącymi aktorami obu płci, z mało różniącymi się od siebie bohaterami, z urywanymi dialogami wypowiadanymi z emfazą (wcale niecharakterystyczną dla Polaków), złym akcentowaniem, z nieautentycznym językiem ciała i sztucznym ustawianiem scen – woła niekiedy o pomstę do zarządów telewizyjnych stacji. Jednak kanały komercyjne różnią się statusem od telewizji publicznej. Bezpośrednio ponoszą konsekwencje  nietrafionych zakupów (seriale lub formaty uznane za dobre za granicą nie zawsze trafiają w gusta Polaków), nie takich godzin emisji (jak choćby przy „Układzie Warszawskim”). Szukają taniej sensacyjności i gonią za majętnym widzem – bo swoimi sposobami walczą o reklamy, z których wyłącznie żyją.  TVP natomiast obowiązuje misja, o której także w pogoni za spotami zapomina.

Tymczasem w TVP2 nadchodzi „Ja to mam szczęście”, co dla widza oznacza spotkanie z losami rodziny patch­workowej (troje wspólnie wychowywanych dzieci z poprzednich małżeństw). Małoletnia aktorka, odtwarzająca rolę córki głównej bohaterki, dzieląc się doświadczeniami z planu w wywiadzie promocyjnym stwierdziła, że „było fajnie, bo były przypały”.  Czy przypały wystarczą widzom, to się okaże.  Wystartował zapowiadany serial „Galeria”. Romansowa historia toczy się w malowniczych sklepowych wnętrzach. Dla modnego obecnie „lokowania produktu” jest to sceneria wprost wymarzona, choć nie wiadomo dlaczego zrezygnowano z podkreślania na ekranie  tego faktu.  Marki różnych towarów pokazują  się na ekranie poprzez sugestywne oddziaływanie na świadomość lub podświadomość widzów,  bez zbędnych kampanii reklamowych, których czas emisji oraz pieniądze, jakie przynoszą one TVP, można mniej więcej obliczyć. Wartość „lokowanych produktów” objęta jest jednak tajemnicą handlową. Tym bardziej że jest to sekret nie tyle telewizji publicznej, co przede wszystkim firm, które biorą udział w serialowym przedsięwzięciu.

„Galeria” to może być początek nowej, twórczo pomyślanej marketingowo-serialowej rozgrywki. Fabuła nie będzie zależała już od pomysłu scenarzystów, ale narzucać ją będą marki do ulokowania w kolejnych odcinkach. Na przykład serial na podstawie „Kopciuszka” nakręci się dla firm obuwniczych oraz producentów fasolki w puszkach. W drugiej dekadzie lutego nastąpi rozstrzygnięcie konkursu na oczekiwane seriale (telenowelę społeczną oraz serial kryminalny), na który nadesłano 118 propozycji. Pierwszy etap konkursu na telenowelę został rozstrzygnięty  przez komisję konkursową, która wskazała trzy tytuły. Zwycięzcę (czyli serial do realizacji ) spośród nich  wybierze zarząd TVP na posiedzeniu 16 lutego, serial kryminalny zostanie wybrany w marcu. Kto wygra? Ewentualni reklamodawcy czy ewentualni widzowie?

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną