Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Bóg i trzynastolatka

Fragment dziennika nastoletniej Agnieszki Osieckiej

Agnieszka Osiecka w Gdańsku, lata 50. Agnieszka Osiecka w Gdańsku, lata 50. Archiwum Fundacji Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej
Publikujemy przed premierą fragmenty „Dzienników” Agnieszki Osieckiej, których pierwszy tom (1948–50) niebawem trafi do księgarń. To niezwykły dokument intelektualnego rozbudzenia i dojrzewania dziewczyny o nieprzeciętnej osobowości.
Z mamą Marią Osiecką w Sopocie, lata 50.Archiwum Fundacji Okularnicy im. Agnieszki Osieckiej Z mamą Marią Osiecką w Sopocie, lata 50.

8 VII 1950, sobota

Właściwie nic się nie dzieje ani duchowo, ani fizycznie, ale żyję bardzo przyjemnie w miłym oczekiwaniu wyjazdu. Jedziemy w poniedziałek, bo rodzice Elki mają jeszcze sporo niewykończonej pracy biurowej i muszą uporządkowywać wspólnie książki.

Teraz, jadąc gdzieś w okolice granicy, trzeba mieć skierowanie z miejsca pracy (pod postacią tzw. wczasów) albo zezwolenie ze starostwa na wyjazd do danej (tylko jednej, skąd [!] można następnie robić liczne wycieczki) miejscowości. Jest przy tym mnóstwo formalności. Załatwialiśmy je wczoraj, rozbijając się po całej Warszawie (tatuś, Ela i ja) taksówkami – ze starostwa na Siedleckiej do Urzędu Ewidencji Ludności na Chmielnej, stamtąd do Mamy po legitymację i potem znowu na Siedlecką (Praga). Państwo Kloskowie załatwiali to dzisiaj i Ela z Mamusią przyszły rano do nas. Pani Kloska wahała się między Szklarską, Karpaczem i ewentualnie Jelenią Górą (!!), ze względu na zdrowie męża. Było to, naturalnie, jedynie usiłowanie uciszenia głosu sumienia, gdyż Pan Kloska w ogóle nie powinien tam jechać, a jak już się decyduje, to nie gra roli kilkumetrowa różnica poziomów. Tym i wieloma [innymi] raczej słusznymi argumentami Tatuś i ja przekonaliśmy Panią Kloska do Karpacza.

Ciekawa jestem, jak się będę czuła mieszkając tam „na dole”. Będzie mi się to wydawało strasznie nisko w porównaniu z wysokogórskim schroniskiem YMCA lub Samotnią. Mieszkając w Ymce, nigdy nie czułam chęci „zejścia” na dół (w celu zamieszkania tam), chociaż stamtąd było wszędzie tak daleko. Dzięki tym spacerom zeszczuplałam trochę i teraz mam wątłą nadzieję, że mi po Karpaczu trochę „spadnie”. (...)

Napisałam list do Ewuni, a ona, chociaż miała napisać pierwsza i wyjechała już w poniedziałek, nie daje żadnego znaku życia.

Polityka 39.2013 (2926) z dnia 24.09.2013; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Bóg i trzynastolatka"
Reklama