Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Już nie jestem romantykiem

Andrzej Wajda o swoim najnowszym filmie

Andrzej Wajda: Póki mam energię, chciałbym ją jakoś spożytkować. Na przykład na film o współczesności. O Polsce stojącej na progu jakiegoś wyboru, tkwiącej w politycznie trudnej sytuacji. Andrzej Wajda: Póki mam energię, chciałbym ją jakoś spożytkować. Na przykład na film o współczesności. O Polsce stojącej na progu jakiegoś wyboru, tkwiącej w politycznie trudnej sytuacji. Filip Błażejowski / Forum
Rozmowa z Andrzejem Wajdą o „Człowieku z nadziei”, o historii, polityce i o tym, co jest najważniejsze w życiu.
„Myślę, że Wałęsa jest mądry. Inny od polityków, którzy żyją w świecie swoich własnych ambicji i wyobrażeń”.Włodzimierz Wasyluk/Reporter „Myślę, że Wałęsa jest mądry. Inny od polityków, którzy żyją w świecie swoich własnych ambicji i wyobrażeń”.

Janusz Wróblewski: – W wywiadzie dla „The Hollywood Reporter” powiedział pan, że „Wałęsa. Człowiek z nadziei” był najtrudniejszym filmem w pana 60-letniej karierze. Dlaczego?
Andrzej Wajda: – Trudność czaiła się z wielu stron. Jak stworzyć film fabularny, który obejmuje 20 lat życia Lecha Wałęsy? Wiedzieliśmy z Januszem Głowackim, że musimy zacząć od 1970 r. Od niezapomnianej lekcji: robotnicza władza strzela do robotników. Lech Wałęsa zrozumiał wtedy, że jedyną drogą do osiągnięcia czegokolwiek są pertraktacje. Tylko szantażem można było władzę zmusić do ustępstw.

Pytał pan o trudności realizacyjne. Jak zawrzeć w dwóch godzinach tak wielką liczbę wydarzeń, powiązań, informacji, zwrotów politycznych, które kształtowały świadomość Lecha Wałęsy? Pewne niuanse można wyrazić w formie fabularnej. Zaś sytuacje historyczne, których rozmach dobrze pamiętamy, już nie tak łatwo w ten sposób przedstawić. Weźmy pielgrzymkę papieską, która mocno podziałała na wyobraźnię mas. Ja też, stojąc na placu Piłsudskiego, byłem świadkiem pamiętnych słów „Niech zstąpi duch twój”. Widziałem dziesiątki tysięcy ludzi spokojnie oddanych modlitwie. Wokół ani jednego milicjanta. I tylko jacyś mężczyźni w białych czapkach, wyznaczeni przez parafie do pomocy. Nagle się okazało, że Polacy potrafią zorganizować się sami. A jak pokazać stosunek do tych wydarzeń ludzi, którzy zostali w domach i włączyli telewizory? Jakieś sygnały, że Polska zbiera się do skoku, że trafia na swój szczęśliwy moment, musiały przecież być.

I one w filmie są.

Polityka 41.2013 (2928) z dnia 08.10.2013; Kultura; s. 76
Oryginalny tytuł tekstu: "Już nie jestem romantykiem"
Reklama