Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Satyryk patrzy na getto

„Miasto skazanych” we wspomnieniach Jerzego Jurandota

Getto warszawskie, maj 1942 r. Getto warszawskie, maj 1942 r. Ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego / Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
Obrazy zza muru warszawskiego getta, żydowski humor i poezja – ukazał się tom wspomnień i opowiadań Jerzego Jurandota oraz wierszy Stefanii Grodzieńskiej. Część „Miasta skazanych” to zawartość słoja zakopanego przez autorów podczas wojny.
Jerzy Jurandot, Stefania Grodzieńska, „Miasto Skazanych, 2 lata w warszawskim getcie”materiały prasowe Jerzy Jurandot, Stefania Grodzieńska, „Miasto Skazanych, 2 lata w warszawskim getcie”

Dzięki zgodzie córki Stefanii Grodzieńskiej i Jerzego Jurandota na przerwanie wieloletniego milczenia, wykreślającego z biografii rodziców życie w warszawskim getcie, dostajemy dzisiaj do rąk „Miasto skazanych. 2 lata w warszawskim getcie”. Na tom – opracowany przez Agnieszkę Arnold, a wydany przez Muzeum Historii Żydów Polskich – składają się wspomnienia Jurandota wraz z powstałymi na ich kanwie siedmioma opowiadaniami, napisana w getcie sztuka „Miłość szuka mieszkania” oraz eseje z lat 70. pod tytułem „Humor w opasce”. Do tomu włączono także wiersze Stefanii Grodzieńskiej „Dzieci getta”. Grodzieńska wydała je pierwszy raz w 1947 r. pod pseudonimem. Popularna aktorka i felietonistka nigdy nie wspominała o swoim poetyckim debiucie.

Powody milczenia, zastępowania słowa getto „wesołym miasteczkiem” nawet w rozmowach z najbliższymi – to oddzielna opowieść. „Miasto skazanych” powstało w Gołąbkach i Morach pod Warszawą, gdzie ukrywał się Jurandot po ucieczce z Dzielnicy Zamkniętej. Zatrudniony przez przyjaciół jako stróż z ausweisem na nazwisko Kazimierza Jarczyńskiego, spisywał to wszystko, o czym nie mógł zapomnieć, patrząc na słupy dymu nad znajomymi ulicami, śmierć tych, których znał. Zapiski z Gołąbek i stacji doświadczalnej w Morach ocalały w zakopanych w ziemię słojach. „Humor w opasce” powstał później, w latach 70., gdy po wylewie i niedowładzie ręki pani Stefania i córka Joanna namówiły rekonwalescenta na pisanie, traktując to jako formę terapii. Bruliony zapełnione gryzmołami były jednak nie do przeczytania. Odcyfrowała je dopiero Agnieszka Arnold. Jej i gronu współpracowników zawdzięczamy wprowadzenie do czytelniczego obiegu spojrzenia na getto oczyma kogoś, kto wiedział, że śmiech przełamuje wrogość świata.

Polityka 21.2014 (2959) z dnia 20.05.2014; Kultura; s. 86
Oryginalny tytuł tekstu: "Satyryk patrzy na getto"
Reklama