Przez ostatnią dekadę XX w. nasze wzornictwo lizało rany po zgrzebnym PRL i szukało sobie miejsca w nowej rzeczywistości. Często naiwnie – na przykład wierząc, że jego największym atutem są nawiązania do folkloru i ludowe cytaty. Trzeba było nadrabiać spore zaległości, bo wszystkim, czym dysponowaliśmy, był dość konserwatywny i skromny system kształcenia oraz Instytut Wzornictwa Przemysłowego, czyli opornie się reformujący relikt minionej epoki.
Dziś rozwojowi designu w Polsce stworzono warunki, jakich nigdy wcześniej nie miał.