Kultura

Przesłuchanie Klossa

Mikulski: Kloss stał się lekarstwem na wiele polskich kompleksów

Brunner i Kloss w kanonicznym wydaniu Brunner i Kloss w kanonicznym wydaniu PAT
Kloss, sprytny, inteligentny, zdolny szpieg, działał w słusznej sprawie. Jak żartował mój znajomy: po raz pierwszy od Grunwaldu laliśmy Niemców – mówił Stanisław Mikulski w rozmowie ze Zdzisławem Pietrasikiem w 1995 roku.

Zdzisław Pietrasik: – Hans Kloss znowu w telewizji. W gazetach piszą, że wraca superman socjalizmu.
Stanisław Mikulski: – Kiedy parę lat temu warszawski ośrodek pokazał parę odcinków „Stawki”, przeczytałem gdzieś, że Kloss był agentem KGB. To bardzo zabawne.

To niech pan zdradzi, dla kogo pracował Agent J23?
Gdyby nie pierwszy odcinek, w którym widzimy, w czyje ręce wpada na wschodniej granicy, to z powodzeniem mógłby pracować dla każdego innego państwa, biorącego udział w wojnie z Niemcami.

Kiedy w filmie mówi się o tajemniczej centrali, to o jaką centralę chodzi?
Po prostu, jakaś centrala. Mogła być w Moskwie albo w Londynie, może jeszcze gdzie indziej.

Raczej w Moskwie.
Nieważne, w filmach i powieściach tego rodzaju zawsze jest jakaś centrala... To przecież wytwór fantazji, co zawsze podkreślali autorzy scenariusza.

Czy w trakcie pracy nad kolejnymi odcinkami serialu nie było nacisków, żeby Klossowi poprawić profil ideowy?
Nic mi o tym nie wiadomo. Myśmy w ogóle nad tym się nie zastanawiali. Dopiero dzisiaj dziennikarzy interesują poglądy polityczne Klossa. Taka moda.

To sukces serialu, że postać fikcyjną traktuje się niemalże tak samo jak rzeczywistych uczestników życia publicznego w PRL.
Mnie się wydaje, że Kloss przeszedłby weryfikację bardzo gładko.

Zajrzyjmy na wszelki wypadek do teczki Agenta J23. Proszę opowiedzieć życiorys.
Był Polakiem, urodził się w Kłajpedzie, studiował na politechnice w Królewcu. To wszystko.

Wasze prawdziwe nazwisko, proszę.
W serialu Kolicki, wcześniej Moczulski.

Reklama