Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Ustępy na występach

Bazary i szalety w pejzażu miasta

Nie da się ukryć, że warszawska wystawa ma nieskrywaną intencję, by uświadomić widzom, iż istnieją jeszcze wybory pośrednie, tak bliskie sercom wszelkich aktywistów z ruchów miejskich. Takie, które i coś zachowają, i twórczo coś przekształcą. Nie da się ukryć, że warszawska wystawa ma nieskrywaną intencję, by uświadomić widzom, iż istnieją jeszcze wybory pośrednie, tak bliskie sercom wszelkich aktywistów z ruchów miejskich. Takie, które i coś zachowają, i twórczo coś przekształcą. Bartosz Stawiarski/Muzeum Sztuki Nowoczesnej
Bazar ma swój czar, a szalet jest pełen zalet – przynajmniej na wystawie, która proponuje artystyczne spojrzenie na te wstydliwe zaułki architektury.
Praca prześmiewczego – jak zwykle – Oskara Dawickiego, który zaprojektował „Łazienkę dla zakochanych”, z dwoma stanowiskami naprzeciwko siebie.Muzeum Sztuki Nowoczesnej Praca prześmiewczego – jak zwykle – Oskara Dawickiego, który zaprojektował „Łazienkę dla zakochanych”, z dwoma stanowiskami naprzeciwko siebie.

W Muzeum Sztuki Nowoczesnej otwarto wystawę pod intrygującym tytułem „Architektura cienia”. Poświęconą miejscom w miastach, o których rzadko wspomina się w turystycznych przewodnikach. To zamysł wieloznaczny, bo cień mogą kłaść różne byty. Ot, choćby społeczne. Szemrane dzielnice, podejrzane ulice, budzące trwogę u przypadkowego przechodnia zaułki. Enklawy wykluczenia, biedy, przestępczości, niejasnych interesów i powiązań.

Ale może być to cień estetyczny. Miejsce wstydliwe przez swą architektoniczną lub urbanistyczną niedoskonałość czy wręcz demonstracyjną szpetotę. Cóż, gdyby rygorystycznie trzymać się takiego kryterium, to mrok musiałby zakryć znaczne połacie polskich miast. Architekturą cienia jest wreszcie to wszystko, co opisano w doskonałym projekcie „Niewidzialne miasto”, realizowanym przez kilka lat w Poznaniu pod kierunkiem prof. Marka Krajewskiego. To te wszystkie drobne, niemal niezauważalne oddolne interwencje w tkankę miasta: spontanicznie zakładane ogródki, jakieś kwietniki z opon, amatorskie dekoracje podwórek, ławeczki własnej produkcji. Słowem, dekoracje, które mają ocieplić najbliższe otoczenie, ważne dla ich twórców, ale dla ogółu mieszkańców miasta często niewidoczne.

Kuratorka wystawy Aleksandra Wasilkowska zdecydowała się rzucić snop ekspozycyjnego światła na jeszcze inne kategorie obiektów: bazary i publiczne szalety. Miejsca wstydliwe – niezależnie od społecznej użyteczności, a nawet niezależnie od architektonicznych walorów. Ale ich zestawienie nie wydaje się do końca trafne.

W wypadku bazarów sprawa jest prosta, bo rzeczywiście należą do świata architektury i urbanistyki, nawet jeśli im w oczywisty sposób urągają.

Polityka 2.2015 (2991) z dnia 06.01.2015; Kultura; s. 73
Oryginalny tytuł tekstu: "Ustępy na występach"
Reklama