Kultura

Ranking galerii 2015

Zestawienie najlepszych placówek zajmujących się sztuką współczesną

1. Zachęta, „Splendor tkaniny” 1. Zachęta, „Splendor tkaniny” Zachęta Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie
Gdzie w kraju pooglądać można dobrą współczesną sztukę? Oto nasz siódmy już ranking muzeów i galerii organizujących czasowe wystawy sztuki XX i XXI w.
2. CSW, „Ukraina”CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie 2. CSW, „Ukraina”
3. MSN, „Co widać. Polska sztuka dzisiaj”Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie 3. MSN, „Co widać. Polska sztuka dzisiaj”

To druga z kolei edycja rankingu w zmienionej formule, łączącej na jednej liście wszystkie placówki zajmujące się współczesną sztuką: państwowe, samorządowe, prywatne. W myśl zasady, że sztuka jest jedna, ale i ze świadomością, że możliwości finansowe bywają bardzo różne. Staraliśmy się dowartościować nieco tych, u których stosunek efektów do nakładów był najlepszy, choć ostatecznie na szpicy musieli i tak znaleźć się ci, których budżety idą w grube miliony.

Co się zmieniło przez minione kilka lat? Chyba najbardziej odczuwalna staje się rosnąca dominacja stolicy. W stolicy są pieniądze, media, kolekcjonerzy, największe środowisko. I stolica jak odkurzacz wsysa z całego kraju to, co najciekawsze.

Znamienny przykład to Poznań, który w minionych dekadach był jednym z najsilniejszych ośrodków współczesnej sztuki. W ostatnich kilku latach ze stolicy Wielkopolski przeniosły się aż trzy ważne galerie (Starter, Stereo i Pies – dziś Galeria Dawid Radziszewski). Muzeum Narodowe bagatelizuje sztukę współczesną, a Arsenał to dziś ledwo cień dawnej świetności. Sytuację nieco ratuje prywatna i niekorzystająca z żadnych publicznych dotacji galeria Grażyny Kulczyk. Siłą tradycji i determinacji właścicieli bronią się jeszcze, a nawet lekko odradzają, placówki krakowskie (Starmach Gallery, Zderzak, Jan Fejkel Gallery), ale w innych miastach zapaść jest bardziej widoczna.

Drugą, także nienapawającą optymizmem, cechą charakterystyczną rodzimego art worldu jest monokultura artystyczna. Ten sam zestaw nazwisk hula po wszystkich galeriach od wielkich stołecznych po prywatne. Artystyczne nowości są dość rygorystycznie koncesjonowane przez sprawnie ze sobą współpracujące, zamknięte grono kuratorów, krytyków, marszandów, szefów galerii i muzeów.

I refleksja trzecia. Jeszcze kilka lat temu wydawało się, że włączenie do UE i względna bliskość gigantycznego centrum współczesnej sztuki, jakim jest Berlin, sprawią, że wzajemna wymiana, nie tylko wystaw i artystów, wyraźnie nabierze tempa. Jaskółki pojawiły się szybko. Powstały za granicą dwie polskie galerie (Katarzyny Napiórkowskiej w Brukseli i duetu Żak–Branicka w Berlinie). Zaś w kraju programem artystycznym dwóch dużych placówek pokierowali obcokrajowcy – Fabio Cavallucci w CSW Warszawa i Dobrila Denegri w CSW w Toruniu. Ale na tym się skończyło. Ba, Cavallucci rozstał się z dyrektorowaniem w atmosferze skandalu, a Denegri zapewne też niedługo straci pracę, choć jej aktywność wyraźnie podniosła poziom wystawianej w Toruniu sztuki. Słowem, pozostajemy prowincją.

Sama sztuka współczesna nie wystarcza, by stale podtrzymywać zainteresowanie widzów. Niektóre galerie bardzo zgrabnie mieszają jej wystawy z prezentacjami sztuki nieco dawniejszej i łatwiejszej w odbiorze. Tak czyni np. PGS Sopot. Inne coraz śmielej wprowadzają gatunki uchodzące powszechnie za dobry „lep na publiczność”, jak fotografia, plakat, a nawet moda. Galerie też coraz częściej zamieniają swą tradycyjną funkcję na działalność zbliżoną do domu kultury: organizują wykłady, zajęcia z młodzieżą, pokazy filmów, koncerty, spektakle, promocje książek.

Dwa pierwsze miejsca w rankingu od lat okupują te same placówki: Zachęta i stołeczne CSW. Wydaje się jednak, że artystyczna przewaga liderów nad resztą nie jest już tak duża jak jeszcze dekadę temu. W obu tych instytucjach brakuje przede wszystkim spektakularnych wystaw, o których mówiłoby się nie tylko w gronie miłośników sztuki. Z wczuwaniem się w społeczne oczekiwania już dużo lepiej radzi sobie warszawskie MSN.

I na koniec ważna uwaga: galerie ocenione zostały za ich aktywność ekspozycyjną, a nie za ofertę handlową oraz sukcesy sprzedażowe.

***

1.

Zachęta Narodowa Galeria Sztuki w Warszawie (1 miejsce w poprzednim rankingu, opublikowanym dwa lata temu). Naturalne możliwości (budżet, zatrudnienie) dają jej sporą przewagę. Inna sprawa, czy wykorzystuje je w wystarczającym stopniu? Programowe strzelanie z ciężkich armat czasami sięga celu („Splendor tkaniny”, „Corpus”), a czasami wydaje się nieco na wiwat i z wątpliwym efektem („Postęp i higiena”, „Kosmos wzywa”). Niemal zawsze ważne i ciekawe monografie (Grzeszykowska, Antoniszak, Ołowska, Tomaszewski, Warpechowski). Przydałyby się przedsięwzięcia na skalę „Malarstwa XXI w.” czy „Płeć? Sprawdzam”, silniej korespondujące z dzisiejszymi dyskusjami.

2.

CSW Zamek Ujazdowski w Warszawie (2). Galerii na pewno nie pomógł długotrwały spór jej dyrektora z pracownikami. Specjalnością CSW w ostatnich latach stały się przeglądy nowej sztuki z różnych krajów (Niemcy, Rumunia, Ukraina). Do tego porządne wystawy monograficzne artystów polskich (Olaf Brzeski, Michał Smoczyński, Norman Leto) i – rzadziej – zagranicznych (Francis Alys). Ciekawy i konsekwentnie prowadzony projekt miniwystaw młodej sztuki („Bank Pekao Project Room”) i zapowiadająca się na hit, a nieco rozczarowująca konfrontacja „British British Polish Polish”. Wydaje się, że CSW ma problem z nawiązaniem kontaktu z szerszym odbiorcą i pozyskaniem dla sztuki współczesnej nowych fanów.

3.

Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie (8). Placówka zdecydowanie nabrała wiatru w żagle po pozyskaniu pod koniec 2012 r. dodatkowych 4300 m kw. powierzchni wystawowej w dawnym sklepie meblowym Emilia. Dwie ekspozycje okazały się szczególnie nośne: „Co widać. Polska sztuka dzisiaj” oraz „W niedalekiej przyszłości”. Kilka ciekawych wystaw tematycznych. Zaskakująco sporo architektury (z rewelacyjną ekspozycją „Zawód: architekt”). I dodatkowe plusy za rozmach projektu „Warszawa w budowie” oraz rozwijanie „Parku rzeźb” na Bródnie.

4.

Państwowa Galeria Sztuki w Sopocie (9). Jeżeli przyjąć, że w promocji sztuki walorem jest zasada „dla każdego coś miłego”, to w Sopocie zadziałało to perfekcyjnie. Uderza niewiarygodna pracowitość: ok. 25 wystaw rocznie! No i zróżnicowanie: od klasyki nowoczesności z początków XX w. po dzisiejszą awangardę. Od dopieszczania artystów lokalnych po krajową czołówkę. Malarstwo, fotografia, nowe media – wszystko w starannie dobranych proporcjach i na dobrym poziomie.

5.

MOCAK w Krakowie (3). Konsekwentnie rozwija ambitny projekt wędrówki ze sztuką przez różne obszary ludzkiej aktywności. W minionych dwóch latach na tapetę wzięto zbrodnię oraz ekonomię. Ponadto wiele ciekawych ekspozycji monograficznych (m.in. Władysław Hasior, Lulien Opie). Oraz odświeżana co jakiś czas ekspozycja zbiorów własnych. Jedyna placówka w kraju stosująca metodę „gwałtownego uderzenia” – otwierająca w tym samym momencie 3–4 wystawy.

6.

Ms2 w Łodzi (7). To placówka lubiąca monumentalne ekspozycje. Od przekrojowych, jak inspirujące „Korespondencje” czy ciekawa „Zmiana pola widzenia”, po monograficzne, jak ambitne retrospektywy Teresy Żarnowerówny i Themersonów. Muzeum niezwykle serio traktuje swoją misję, ale gdyby czasami wsłuchało się w oczekiwania widzów, to sukces byłby jeszcze większy.

7.

Atlas Sztuki w Łodzi (5). Przoduje wśród prywatnych, może dlatego, że nie musi walczyć o dochody (ma zacnego sponsora) i może skoncentrować się na sztuce. Regularnie sześć wystaw w roku, wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku. Bez ortodoksji czerpie z różnych artystycznych półek. Sporo fotografii (Ballen, Wilczyk, Wieteska), ciekawe projekty Kozyry i Libery, mała retrospektywa Rybczyńskiego, zaskakująca Breguła i inne.

8.

Art Stations w Poznaniu (11). Mecenat Grażyny Kulczyk sprawia, że można sobie pozwolić na niebanalne pomysły, pieczołowite przygotowanie kuratorskie i staranny dobór prac. Nowe wystawy pojawiają się z rzadka (średnio 3 razy na rok), ale zawsze są ważnymi wydarzeniami. Szczególnie w 2014 r., gdy zdecydowano się na trzy wyrafinowane ekspozycje problemowe.

9.

Galeria Arsenał w Białymstoku (6). Trzyma poziom pod ciągle czujnym okiem weteranki wśród dyrektorów – kierującej nią od ćwierćwiecza Moniki Szewczyk. Dwa nurty najbardziej kojarzą się z tą placówką. Po pierwsze, silne zorientowanie na kwestie Wschodu, migracji, wykluczenia, granic czy tożsamości narodowej. Po drugie, trzymanie ręki na pulsie i ściąganie do galerii wszystkich, którzy wyróżnili się na krajowej scenie w ostatnich latach. Ostatnio byli to m.in. Czerepok, Bujnowski, Slavs and Tatars, Brzeski, Dawicki, Konik, Zamojski.

10.

CSW Znaki Czasu w Toruniu (14). Uwagę zwraca spora, jak na polskie standardy, ilość wystaw tematycznych, zapraszanie kuratorów ze świata oraz pojawianie się znanych nazwisk twórców (Heinz Cibulka, Alfredo Jaar). Brawa za niezmiennie intrygujące tytuły wystaw (np. „Cuda niewidy”, „Milczenie Duchampa jest przeceniane” czy „Spójrz na mnie tak piękną, tak zabawną”). Wątpliwość: czy bardzo wyrafinowane przesłania wielu wystaw są w stanie zaciekawić szerszą publiczność.

11.

BWA Katowice (awans na listę). Siedziba galerii jest jak wyjęta z filmów Barei, ale program ciekawy. Godna uznania wystawa przypominająca klasyków śląskiej awangardy oraz bardzo interesujące wystawy tematyczne, a to o roli kobiet we współczesnym społeczeństwie („Nie Ja”), a to o historii sztuki wideo na przestrzeni ostatnich 50 lat („Głośno!/Loud!”). Czasami jednak wystawy są tak wyrafinowane intelektualnie („Mleczne zęby”, „O powstawaniu i ginięciu”), że aż trudne do przebrnięcia.

12.

Bracia Mniejsi, czyli galerie miejskie w Bielsku-Białej, Opolu, Tarnowie, Zielonej Górze (13). Łączy je wiele. Działają w niedużych miastach (115–175 tys.), mają zbliżone budżety i podobne ambicje, by wciąż być blisko tego, co się dzieje w centrum polskiej sztuki współczesnej. Mądrze balansują między serwitutami na rzecz lokalnego środowiska a przedsięwzięciami ponadregionalnymi, między schlebianiem gustom a ich kształtowaniem. Organizują własne festiwale i konkursy, przekonują znanych artystów, by do nich zawitali, miewają ciekawe pomysły na wystawy tematyczne. Porządna praca organiczna.

13.

Muzeum Narodowe w Krakowie (4). Dwa ostatnie lata nie obfitowały we współczesną sztukę tak jak poprzednie, stąd spadek w rankingu. Ale i tak krakowska placówka pozostaje fenomenem; jako jedyne muzeum narodowe regularnie sięga po twórców ostatnich 60 lat. Dwa wielkie wydarzenia: paraartystyczny Stanley Kubrick oraz Roberto Matta. Oraz wiele rzetelnych wystaw monograficznych, m.in. Edwarda Dwurnika, Andrzeja Strumiłło czy Teresy Rudowicz.

14.

Galeria Raster w Warszawie (awans na listę). Gdyby oceniać tylko po sile marki i po sukcesach handlowych, to znalazłaby się zapewne w ścisłej czołówce polskich galerii. Z wystawami bywa różnie. Gdy jej twórcom się chce, wówczas galeria świeci, gdy się nie chce – blaknie. Ostatnio się chciało, a wystawy z ostatnich dwóch lat były w gruncie rzeczy przeglądem najbardziej gorących nazwisk polskiej sztuki: Bujnowski, Elsner, Matecki, Dawicki, Brzeski, Maciejowski, Grzeszykowska.

15.

CSW Łaźnia w Gdańsku (12). Zabrakło wystaw spektakularnych, jak podczas poprzedniej edycji, kiedy goszczono słynny duet Gilbert&George. Doszła jednak nowa, atrakcyjna filia (Łaźnia 2), a program jest intensywny, ok. 15 wystaw rocznie. Sporo z nich poświęconych relacjom społeczeństwo-kultura-polityka. Nadto bogaty program prezentujący artystów z całego świata.

16.

Młode wilki ze stolicy, czyli galerie BWA Warszawa, Leto, Starter, Stereo, Dawid Radziszewski (awans na listę). Silna i coraz bardziej widoczna grupa stworzona częściowo siłami poznańskiego desantu. Z reguły łączą promocję artystów, którzy już sporo osiągnęli, ale ciągle są przed czterdziestką (Radziszewski, Bąkowski, Smoleński, Bownik, Zamojski), z wyszukiwaniem i promowaniem poprzez wystawy najbardziej utalentowanych młodych twórców.

17.

Instytut Sztuki Wyspa w Gdańsku (awans na listę). Niemal wszystkie działania wystawiennicze skupiają się wokół całorocznego projektu „Alternativa”. To zawsze jedna bardzo duża wystawa tematyczna (w tym roku pod hasłem „Codzienność”) oraz szereg mniejszych, głównie monograficznych, prezentacji. W programie sporo refleksji nad władzą, ideologią, społeczną tożsamością, historiozofią.

18.

Galerie Leica i Asymetria w Warszawie (awans na listę). Dwie przestrzenie dedykowane fotografii. Obie stosunkowo młode i jakoś zapełniające lukę po zamkniętej Yours Gallery. Leica bardziej spektakularna, z głośnymi niekiedy nazwiskami, jak Sikora, Araki czy Sobol. Asymetria z kolei skoncentrowana na polskiej fotografii od lat 50. do 80. XX w. Mniej widowiskowa, ale pracowicie (15 wystaw w dwa lata) odkurzająca wiedzę o polskich klasykach obiektywu.

19.

Spectra Art Space (awans na listę). Kolejna (po Grażynie Kulczyk) galeria, która wypączkowała z kolekcji rodzimych milionerów – w tym przypadku rodziny Staraków. Działa niecałe dwa lata, ale już ma na koncie wystawy m.in. Andrzeja Wróblewskiego i Tadeusza Kantora. A także ciekawy projekt „Soon”, który w cyklu trzytygodniowych wystaw promuje młodych artystów. Minus za organizację; wystawy można oglądać tylko w soboty i niedziele.

20.

Bunkier Sztuki w Krakowie (awans na listę). Ciągle jeszcze wiele brakuje do dawnej świetności, ale też nie jest to zapaść totalna. Kilka wartych uwagi wystaw problemowych, program szeroko traktujący sztukę (także moda, architektura wnętrz, fotografia prasowa). Wystawy monograficzne dedykowane są zarówno artystom mainstreamowym, jak i tzw. własnym odkryciom.

Polityka 5.2015 (2994) z dnia 27.01.2015; Kultura; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Ranking galerii 2015"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kultura

Czytamy i oceniamy nowego Wiedźmina. A Sapkowski pióra nie odkłada. „Pisanie trwa nieprzerwanie”

Andrzej Sapkowski nie odkładał pióra i po dekadzie wydawniczego milczenia publikuje nową powieść o wiedźminie Geralcie. Zapowiada też, że „Rozdroże kruków” to nie jest jego ostatnie słowo.

Marcin Zwierzchowski
26.11.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną