O śmierci noblisty poinformował prezydent Gdańska Paweł Adamowicz. „Dotarła do nas smutna wiadomość. Dziś rano odszedł do wieczności Honorowy Obywatel Miasta Gdańska i noblista, Günter Grass” – napisał na Facebooku. Informację wkrótce potwierdziły niemieckie media.
Steidl Verlag, wydawca Grassa, doprecyzował, że pisarz zmarł w klinice w Lübeck. Przyczyna śmierci nie jest znana.
Güntera Grassa uważa się za jednego z najwybitniejszych pisarzy niemieckich i ojca chrzestnego współczesnego Gdańska. Popularności przysporzyła mu zwłaszcza trylogia – „Blaszany bębenek”, „Kot i mysz”, „Psie lata” – poświęcona ewolucji faszyzmu i rzeczywistości gdańskiej, łączącej wpływy polskie i niemieckie i zmuszającej do pewnej kulturowej koegzystencji.
Tytuł Honorowego Obywatela Grass otrzymał w 1993 r. Sześć lat później Akademia Szwedzka przyznała mu zaś literacką Nagrodę Nobla – „za figlarne, czarne opowieści, które odsłaniają nieznane oblicza historii”.
Grass urodził się w Wolnym Mieście Gdańsk w 1927 r., tutaj spędził dzieciństwo. W 1943 został powołany do Służby Pracy Rzeszy, rok później – do Waffen-SS w 10. dywizji pancernej „Frundsberg”. Wokół jego służby narosło wiele kontrowersji. Pisarzowi zarzucono, że podjął ją dobrowolnie. W książce „Przy obieraniu cebuli” (2006 r.) Grass jednoznacznie temu zaprzeczył.
Noblista, poświęcając Gdańskowi istotną część swojej twórczości, przyczynił się do wzrostu zainteresowania tym regionem. Dziś Gdańsk jest w polskiej literaturze ważnym miejscem, tożsamość gdańszczan – przedmiotem dyskusji. Do tych wątków stale nawiązują uznani polscy twórcy, zwłaszcza Paweł Huelle i Stefan Chwin.
Grass regularnie odwiedzał Polskę przy okazji premier książkowych i jubileuszy.
Był pisarzem, ale też eseistą, dramaturgiem, autorem opowiadań, poetą, rzeźbiarzem. A poza wszystkim – wspomina Stephen Kinzer na łamach „New York Timesa” – czujnym krytykiem społecznym. „Grassowi udała się rzadka sztuka – zyskał szacunek krytyki i odniósł komercyjny sukces. I to w każdym gatunku, którym się zajął” – pisze Elizabeth Gaffney w serwisie „The Paris Review”.
„Zawsze czułem, że za dużo opowiadam o człowieku. Świat jest pełen ludzi, ale też zwierząt, ptaków, ryb i owadów. Były tutaj przed nami i będą wtedy, kiedy na ziemi zabraknie ludzi – mówił w wywiadzie dla „The Paris Review”. – Jest między nami jedna zasadnicza różnica. Po dinozaurach zostały kości w muzeach, ale wyginęły w czysty sposób, nie pozostawiając po sobie trucizn. Kiedy wymrą ludzie, pozostanie po nich w powietrzu coś zatrutego”.