Kultura

Nie żyje Wojciech Fangor, znakomity malarz, grafik i twórca plakatów

Wojciech Fangor (1922-2015). Wojciech Fangor (1922-2015). Forum
Odszedł twórca, który swą długą i barwną karierą mógłby obdzielić co najmniej tuzin artystów. A wydawało się, że ze swą niespożytą witalnością spokojnie dożyje stu lat.

Artystyczna historia Fangora to opowieść pełna nagłych zwrotów godnych, jeśli nie historii o Bondzie, to przynajmniej wyśmienitego filmu biograficznego. Urodzony w 1922 roku, jako malarz pozostawał początkowo pod mocarnym wpływem gigantów XX wieku: Picassa, Matisse’a, Legera. W latach 50., jak wielu artystów, uwierzył w możliwości nowego systemu, co zaowocowało m.in. jednym z najsłynniejszych obrazów w polskiej sztuce nowoczesnej, zatytułowanym „Postaci” (1950), przedstawiającym parę robotników i „obcą klasowo” kobietę elegantkę.

Socrealizm Fangora był jednak osobliwy, twórcza inwencja zdecydowanie wymykała się kanonom ideologicznym. Dwa lata później powstaje plakat do filmu „Mury Malapagi”, uważany z kolei za symboliczny początek czegoś, co przez kolejne dziesięciolecia z dumą nazywaliśmy „polską szkołą plakatu” (w latach 1950-1961 spod jego ręki wyszło ponad 90 plakatów).

Historycy sztuki chętnie mówią o jeszcze jednym prekursorskim dziele artysty; zwykło się uważać, że „Studium przestrzeni” z 1958 r. było pierwszym w światowej sztuce przekładem klasycznego tzw. environment, czyli sztuki przestrzennej, w której mikroświat widz może fizycznie wejść. Później przychodzą kolejne artystyczne fascynacje: słynne fale i koła, na punkcie których rodzimi kolekcjonerzy dostali prawdziwego i niesłabnącego od kilkunastu lat obłędu. Jeszcze obrazy z cyklu „Przestrzeń międzytwarzowa” oraz „Obrazy telewizyjne” uważane za prekursorskie wobec tzw. sztuki krytycznej. A równocześnie kreował scenografie do baletów, stworzył własny malarski poczet królów Polski, wyczarowywał przestrzenne instalacje, wymyślał pointylistyczne portrety. I czego się nie tknął, nosiło znamię osobowości i oryginalności.

W 1961 r., będąc już artystą o ugruntowanej w kraju pozycji, zdecydował się wyjechać na stałe za granicę. Początkowo mieszkał w Europie (Wiedeń, Paryż, Berlin, Londyn), a w końcu osiadł w Stanach Zjednoczonych. Jak się nietrudno domyślać, nie zaskarbił sobie w ten sposób miłości władzy i choć w środowisku sztuki uważnie śledzono jego dorobek, wśród szerszej publiki był znany stosunkowo słabo. To się gwałtownie zmieniło w 1998 r., gdy twórca zdecydował się na powrót do kraju. Rozpoczął się prawdziwy festiwal Fangora: album gonił album, a wystawa wystawę. Z apogeum w 2012 r., kiedy to twórca obchodził swe 90. urodziny. Wówczas to zorganizowane mu wielką retrospektywną wystawę w Muzeum Narodowym w Krakowie.

Co ciekawe, artysta nestor chętnie przyjmował kolejne wyzwania (m.in. projekt plastyczny napisów dla II linii warszawskiego metra), niestrudzenie malował, osobiście aranżował kolejne wystawy. Zabrakło go dopiero na otwarciu ostatniej z nich – dwa tygodnie temu w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Już zabrakło sił.

Wojciech Fangor całe życie czegoś szukał w sztuce. I, o dziwo, stale coś znajdował. Był duchem niespokojnym, otwartym na nowe wyzwania, ciekawym świata i gotowym na eksperymenty. Pozostawił po sobie dorobek ogromny i zróżnicowany, który już dawno, dawno temu znalazł swoje trwałe miejsce w polskiej kulturze. Twórca doświadczył kolejnych wielkich światowych narracji artystycznych i kolejnych systemów politycznych, ale zawsze udawało mu się zachować to, co charakteryzuje tylko największych twórców: indywidualność, która budzi szacunek wszystkich – krytyków, kolekcjonerów, kuratorów, a przede wszystkim zwykłych miłośników sztuki.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną