Więcej refleksji
Jest teledysk promujący obchody rocznicy chrztu Polski. Wyszło niezbyt fortunnie
Uderzanie w katolików podczas Triduum Paschalnego byłoby wyjątkową złośliwością. Od razu więc zadeklaruję, że nie mam najmniejszego zamiaru krytykować postaw religijnych. Przeciwnie – uważam, że szczególnie w takim momencie nie wypada ich ośmieszać. A w czasach internetu ośmieszyć najłatwiej, robiąc coś śmiertelnie poważnie. Najczęściej więc – zupełnie niechcący.
W przypadku klipu zespołu Anno Domini (Anna Hetmańska i Dominik Górny) nakręconego w Poznaniu z inicjatywy tutejszej Archidiecezji oraz Klubu Katolickich Przedsiębiorców problem jest dwojaki. Po pierwsze, rzecz muzycznie jest amatorska i bardzo uproszczona: zaczyna się jak ścieżka dźwiękowa „Teletubisiów”, a kończy – jak piosenki Rubika, tylko mniej lotne i w brzmieniu bardziej chałupnicze. Po drugie, utwór ma zapraszać na organizowane z wielkim rozmachem obchody 1050-lecia chrztu na poznańskim stadionie. Tymczasem sekwencja kadrów, które widzimy, to para wychodząca z kościoła na pusty plac, a potem kilkunastoosobowa grupa ludzi na opustoszałym poznańskim rynku – w dodatku filmowanych dronami z góry, co potęguje wrażenie, że są nie potężną wspólnotą religijną, tylko jakąś subkulturą. Trochę to nie gra z frazą z tekstu: „Jedno państwo, kościół, jeden chrzest”, niezbyt zresztą fortunnie sygnalizującą hegemonię Kościoła katolickiego w Polsce.
Z jednej strony mamy więc prostoduszny wyraz żarliwości religijnej, z drugiej – dowód szukania po omacku jakiejś nowoczesnej, atrakcyjnej formy, a to z tym pierwszym słabo się łączy i od lat rzadko dobrze wychodzi. Owszem, w pieśniach wielkopostnych przez stulecia wychodziło w naszych stronach doskonale, co słychać w „Stwórcy łaskawym”, zestawie takich właśnie pieśni wydanym właśnie przez Marię Pomianowską, a wcześniej dało się poczuć w „Requiem ludowym” Adama Struga i grupy Kwadrofonik. Warto więc inwestować te niemałe pieniądze, które się na rynku w sposób naturalny pojawiły przy okazji obchodów, w równie naturalnie istniejące wokół Kościoła artystyczne zjawiska.
Komentarze do teledysku „Chrzest Polski 966” na szczęście zostały wyłączone, nie ma więc złośliwości pod filmem. Co nie znaczy, że przejdzie niezauważony.
Autorom i odbiorcom życzę tak czy inaczej spokojnych świąt. Nasze cele pewnie są w istocie zbieżne. W całej sieci przydałoby się mniej refleksu, a więcej refleksji.