Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Protest w Operze Bałtyckiej. Związkowcy odwołają dyrektora?

Opera Bałtycka Opera Bałtycka Opera Bałtycka / mat. pr.
Wszystkie związki zawodowe działające w operze podpisały wniosek o odwołanie dyrektora Warcisława Kunca.
Warcisław KuncKrzysztof Mystkowski/mat. pr. Warcisław Kunc

Niepokojące informacje docierają, za pośrednictwem lokalnych mediów, na temat Opery Bałtyckiej w Gdańsku. Jak doniósł w piątek, 4 listopada, „Dziennik Bałtycki”, wszystkie związki zawodowe działające w operze w wyniku przeprowadzonego wcześniej referendum podpisały wniosek o odwołanie dyrektora Warcisława Kunca i poczuły się w obowiązku poinformować Mieczysława Struka, marszałka województwa pomorskiego, a także wiele innych instytucji, „o obecnej dramatycznej sytuacji pracowników oraz o sposobie, w jaki jest ona [Opera Bałtycka] zarządzana przez nowego dyrektora”.

Problem polega na tym, że Warcisław Kunc stanął na czele Opery Bałtyckiej 1 września tego roku i przejął ją, wybrany przez komisję konkursową, z rąk poprzednika, Marka Weissa, z całym dobrodziejstwem inwentarza. Między innymi z długiem sięgającym 1 mln 250 tys. zł. Sprawę zrelacjonowała szczegółowo lokalna „Gazeta Wyborcza”.

Opera Bałtycka miała już kłopoty z dyrektorem

Notabene z poprzednim dyrektorem pracownicy też dłuższy czas walczyli, zarzucając mu niegospodarność, nepotyzm, podejmowanie kontrowersyjnych i szkodliwych decyzji artystycznych. Warcisław Kunc wydawał się idealnym kandydatem. Przedstawił alternatywną wizję funkcjonowania gdańskiej opery, zapowiedział powrót klasycznych tytułów operowych i baletowych (co wcześniej postulowali nie tylko artyści zatrudnieni w operze, ale i rodzice uczniów Ogólnokształcącej Szkoły Baletowej im. Janiny Jarzynówny-Sobczak w Gdańsku), a sejmik województwa pomorskiego podjął uchwałę, w której zgodził się zwiększyć dotację dla Opery Bałtyckiej o kwotę stanowiącą sumę zadłużenia.

Teraz, po niespełna dwóch miesiącach, opinia publiczna dowiaduje się, że nowy dyrektor okazał się jednak złym kandydatem, a właściwie nigdy nie był dobrym, tylko marszałek Struk nie wziął pod uwagę ostrzeżeń artystów wynikających z ich wiedzy na temat działalności dyrektora Kunca w Łodzi i Szczecinie.

Reklama