Od kilku lat nie słyszeliśmy jej słów, nie udzielała się w mediach, ale jesienią przesłała list – na Kongres Kultury. Napisała w nim gorzko, że „naród, który nie umie istnieć bez cierpienia, musi sam sobie je zadawać” i że jesteśmy świadkami zaplanowanego powrotu kultury epigońskiego romantyzmu: „kanon stereotypów bogoojczyźnianych i Smoleńsk jako nowy mesjanistyczny mit mają scalać i koić skrzywdzonych i poniżonych przez poprzednią władzę. Jakże niewydolny i szkodliwy jest dominujący w Polsce wzorzec martyrologiczny!