„Ucho prezesa” parodiuje PiS i Kaczyńskiego. Niestety władza sama dostarcza większej rozrywki
Taka już natura internetu, że często strach odreagowuje się w nim śmiechem, humor też staje się bronią tych, którzy pozostają bezsilni wobec działań tych potężnych.
Sprawdza się to zwłaszcza w przypadku władzy, wybranej przez obywateli, ale na co dzień niespecjalnie się ich głosem przejmującej. Jedni będą protestować, inni tworzyć memy, które – jak pokazała kampania prezydencka – mogą mieć siłę, bo polityk obśmiany to taki, na którego głosowanie będzie obciachem.
Obecna władza akurat w tym względzie jest w stosunku do Polaków wyjątkowo hojna, dostarczając codziennie nowych materiałów (gdy to piszę, sieć żyje Witoldem Waszczykowskim i jego spotkaniem z politykami nieistniejącego państwa San Escobar). Z tego bogactwa zaś właśnie pełniej zaczerpnąć postanowił Kabaret Moralnego Niepokoju, który 8 stycznia ruszył z serialem „Ucho prezesa”, dostępnym na platformie YouTube.
Pierwsze dwa odcinki, „Nowy gabinet” i „Zarządzanie kryzysem”, w dwa dni zostały obejrzane ponad trzy miliony razy.
Trwają one odpowiednio dziewięć i dwanaście minut, a ich akcja skupia się na postaciach polityków obozu rządzącego. Choć nie padają nazwiska, poprzez funkcje czy cechy charakterystyczne można w nich rozpoznać Jarosława Kaczyńskiego (potężny prezes, właściciel kota), Mariusza Błaszczaka (usługujący i pochlebiający prezesowi), Jacka Kurskiego (prezes telewizji) czy Krzysztofa Czabańskiego (przewodniczący Rady Mediów Narodowych).
„Ucho prezesa” średnio bawi
Zresztą fabuła wprost nawiązuje do wydarzeń znanych z pierwszych stron gazet, jak choćby gierki wokół prezesa TVP, raz zwalnianego przez RMN, potem przez tę samą radę wybieranego na swoje dawne stanowisko.