Od teraz wyglądać to będzie tak: nowy odcinek serialu „Ucho prezesa” najpierw debiutować będzie w serwisie Showmax, gdzie za dostęp do bazy filmów i seriali trzeba płacić. Kilka dni później natomiast trafiać będzie na YouTube, tak jak pierwsze cztery epizody, tam zaś oglądać go będzie można za darmo.
Najbardziej niecierpliwi zapłacą więc za możliwość obcowania z Prezesem we czwartki, podczas gdy ci, którzy wybiorą czekanie, spotykać się z nim będą w poniedziałki. Choć według zapowiedzi Showmaxa na serwis trafi też kilka odcinków specjalnych, których już nigdzie indziej obejrzeć się nie będzie dało.
Dostępny jest już zwiastun odcinków od piątego do siódmego:
W całym roku 2017 pod skrzydłami nowego inwestora powstać ma dwadzieścia epizodów.
Prezes obniża loty
I należy trzymać kciuki, by wypadły one lepiej niż ten najnowszy. „Ucho…” zalicza w nim bowiem bardzo wyraźny spadek formy, co jest wynikiem odważnej, nietrafionej jednak decyzji, by w serialu do samego serialu nawiązać, kazać bohaterom wcielającym się w polityków partii rządzącej oglądać w sieci odcinki „Ucha” i je komentować. Taka „serialcepcja”, jak to nazwaliby twórcy memów.
Ciekawy zabieg, trzeba przyznać, trudno jednak zrozumieć, dlaczego uczyniono go tak znaczącym elementem odcinka. W efekcie widzowie produkcji Górskiego dostają powtórkę z opinii, jakie o „Uchu prezesa” wygłaszali posłowie PiS, z Jarosławem Kaczyńskim na czele, z małym dodatkiem tylko, w postaci przedstawienia stojących za tymi lakonicznymi wypowiedziami intencji. Marnują się w nowym „Uchu…” świeżo wprowadzone postacie, wzorowane na Adamie Bielanie i Beacie Mazurek, a tylko nieco więcej czasu dostaje serialowa Jolanta Szczypińska.
Przy czym trzeba zaznaczyć, że mimo iż forma spada, wciąż bywa zabawnie. Świetnie wypada zwłaszcza Bielan przebrany za KODziara, podobnie jak jego relacja z Jackiem Kurskim.
Po raz kolejny więc: najlepsze „Ucho prezesa” jest nie wtedy, gdy cytuje władzę, ale gdy dokłada coś od siebie, celnymi żartami obnażając motywacje i absurdalne mechanizmy działań.