Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Wojciech Smarzowski o „Wołyniu” (cz. 2): Dzikość idzie z człowieka

Kadr z filmy „Wołyń” Kadr z filmy „Wołyń” Krzysztof Wiktor / mat. pr.
„Chciałbym, żeby się o tym rozmawiało. Żeby dzieci moich dzieci miały te informacje w podręcznikach” – opowiada POLITYCE Wojciech Smarzowski.

W „Wołyniu” nie ma dat, nie oglądamy mapy dawnej Rzeczpospolitej, co z pewnością może utrudnić odbiór zagranicznym widzom, na których chyba jednak Smarzowski przesadnie nie liczy. Dla nas, ale też dla Ukraińców, wszystko jest jasne. Oto Kresy, gdzie od wieków żyją obok siebie „sąsiady”: Polacy, Rosjanie i Żydki. Tak się zwyczajowo tutaj mówi, nie Żydzi, lecz Żydki. Wybucha wojna, wchodzą Rosjanie, potem 1941 r., wkraczają Niemcy. Niemcy mordują Żydów, Rosjanie wywożą Polaków na Sybir. Do głosu dochodzi plemienna nienawiść, rozpoczyna się „antypolska akcja” (taka nazwa pojawiała się w oficjalnych wystąpieniach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów).

Jakby historia w szczególnie okrutny sposób traktowała mieszkańców tego zakątka Europy. Najpierw jest jednak symboliczny pogrzeb znienawidzonej Polski: do grobu złożona zostaje biało-czerwona flaga i emblemat z orłem. Do działań UON przyłączają się cywile, chłopi, którzy będą obcinać głowy swoim sąsiadom.

„Wołyń” na DVD od 29 marca do kupienia z POLITYKĄ. Reżyser Wojciech Smarzowski opowiada nam o tym, jak różnie film jest odbierany przez Polaków i przez Ukraińców, o Wołyniu jako wydarzeniu historycznym i o okrucieństwie tamtych zbrodni:

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Historia

Dlaczego tak późno? Marian Turski w 80. rocznicę wybuchu powstania w getcie warszawskim

Powstanie w warszawskim getcie wybuchło dopiero wtedy, kiedy większość blisko półmilionowego żydowskiego miasta już nie żyła, została zgładzona.

Marian Turski
19.04.2023
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną