Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Pierwszy Polak w Bayreuth

Bas-baryton Tomasz Konieczny o tym, jaka jest współczesna opera

Tomasz Konieczny jako Wotan w „Walkirii” Wagnera, wystawionej przez Wiedeńską Operę Narodową. Tomasz Konieczny jako Wotan w „Walkirii” Wagnera, wystawionej przez Wiedeńską Operę Narodową. Michael Poehn/Wiener Staatsoper
Rozmowa z basem-barytonem Tomaszem Koniecznym o współczesnej operze, przyjaźniach z harcerstwa i honorowym obywatelstwie Austrii.
Tomasz Konieczny i Ildebrando D'Arcangelo w operze „Don Giovanni”.Leonhard Foeger/REUTERS/Forum Tomasz Konieczny i Ildebrando D'Arcangelo w operze „Don Giovanni”.

DOROTA SZWARCMAN: – Na YouTube można znaleźć fragment filmu Andrzeja Wajdy „Pierścionek z orłem w koronie” nawiązujący do słynnej sceny z kieliszkami z „Popiołu i diamentu”. Podłożony jest głos Zbyszka Cybulskiego, ale aktor to pan.
TOMASZ KONIECZNY: – To był mój debiut. Byłem wtedy na drugim roku szkoły filmowej, miałem 20 lat.

Filmografię ma pan niemałą, są w niej główne role.
To były przede wszystkim spektakle Teatru Telewizji. Najważniejsze to „Tristan i Izolda” w reżyserii Krystyny Jandy i „Bohater naszego świata” Ryszarda Bera.

Był pan w stanie łączyć to ze studiami wokalnymi?
Wstyd się przyznać, ale nie traktowałem wtedy opery poważnie. Wydawała mi się koturnowa, trochę nawet obciachowa, przynajmniej to, co widziałem w teatrze. Muzykę klasyczną lubiłem, szkołę muzyczną I stopnia, jeszcze w Łodzi, skończyłem na fortepianie, potem uczyłem się też gry na gitarze, a równolegle ze studiami aktorskimi uczęszczałem do szkoły muzycznej II stopnia na śpiew do klasy prof. Edwarda Kamińskiego, który notabene odkrył mnie w tej dziedzinie. Chciałem zdawać do szkoły filmowej na wydział aktorski, bo na moją wymarzoną reżyserię było jeszcze za wcześnie, i musiałem przygotować coś do zaśpiewania. Poszedłem więc do prof. Kamińskiego, który przesłuchał mnie i powiedział, że mnie przygotuje pod warunkiem, że będę jednocześnie zdawał do Akademii Muzycznej w Łodzi. Tak zrobiłem, tylko na jeden z egzaminów nie mogłem pójść, ponieważ w tym czasie miałem inny w Filmówce. Z Akademii zrezygnowałem więc z bardzo dobrą lokatą i wyszło na to, że rzeczywiście coś jest na rzeczy z moim głosem. A że pokorne cielę dwie matki ssie, to lekcje śpiewu brałem nadal.

Polityka 16.2018 (3157) z dnia 17.04.2018; Kultura; s. 80
Oryginalny tytuł tekstu: "Pierwszy Polak w Bayreuth"
Reklama