Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Śmierć idzie za mną

Michael C. Hall, psychopata z „Dextera”, o tym, jak gra zwykłego faceta w „Safe”

Michael C. Hall w serialu „Safe” Michael C. Hall w serialu „Safe” Ben Blackall / materiały prasowe
Rozmowa z aktorem Michaelem C. Hallem o tym, jak się gra zwykłego faceta w serialu „Safe” po tym, gdy przez lata było się seryjnym mordercą w „Dexterze”.
Michael C. Hall jako homoseksualny przedsiębiorca pogrzebowy w serialu „Sześć stóp pod ziemią”materiały prasowe Michael C. Hall jako homoseksualny przedsiębiorca pogrzebowy w serialu „Sześć stóp pod ziemią”

ANETA KYZIOŁ: – 63 odcinki „Sześciu stóp pod ziemią”, zaraz potem 96 odcinków „Dextera” i nagle tylko ośmioczęściowy „Safe”. Skończył pan z serialowymi maratonami i został sprinterem?
MICHAEL C. HALL: – Niezły greps, a poważnie: co za ulga! Osiem odcinków to może bardziej średni dystans niż sprint, zaś o „Dexterze” powiedziałbym, że to wielokrotny maraton, osiem sezonów! „Safe” technicznie jest serialem, ale to jedna zwarta historia. Czułem się jak podczas kręcenia długiego filmu i to była bardzo miła odmiana. Z chęcią powitam podobne propozycje, choć nie zażegnuję się, że już nigdy nie wejdę w projekt rozpisany na wiele sezonów. Ale to jednak fajna perspektywa: widzieć koniec już w momencie, kiedy zaczynasz.

Zapięty na ostatni guzik przedsiębiorca pogrzebowy skrywający pod profesjonalną powagą burzę emocji, psychopata mordujący innych psychopatów, drag queen z enerdowskiego rock bandu czy przybysz z kosmosu, który utknął w Nowym Jorku. W porównaniu z pańskimi poprzednimi rolami Tom, chirurg dziecięcy i główny bohater „Safe”, jest uosobieniem normalności. Potrzebował pan odmiany?
No tak, Tom jest zwyczajnym czterdziestoparolatkiem, chirurgiem, wdowcem i ojcem dwóch córek, mieszkającym wygodnie i bezpiecznie na ogrodzonym osiedlu dla zamożnej klasy średniej. Trochę to faktycznie było wyzwanie – zagrać wreszcie kogoś, do kogo problemy przychodzą z zewnątrz, a nie z jego własnego wnętrza, któremu szalone rzeczy się przydarzają, a nie sam je stwarza. To dla mnie nowość i było doświadczeniem odświeżającym. Mimo wymienionych przez panią ról oraz tego, że moi bliscy mają mnie za freaka i dziwaka, nie tracę nadziei, że jest we mnie coś, co bym nazwał, może na wyrost, normalnością.

Polityka 17/18.2018 (3158) z dnia 24.04.2018; Kultura; s. 132
Oryginalny tytuł tekstu: "Śmierć idzie za mną"
Reklama