Brexit został na razie (i po raz kolejny) odroczony, teraz do 31 października. Jak wlokący się rozwód Wielkiej Brytanii z Unią Europejską komentują brytyjscy artyści? Trzeba przyznać, że mają w tym temacie wiele do powiedzenia. I są to z reguły mniej lub bardziej gorzkie słowa.
Polski akcent
Cofnijmy się w czasie. W kampanię, która miała powstrzymać brexit, angażowali się m.in. Damien Hirst i Wolfgang Tillmans. Drugiego z panów śmiało można wskazać jako najbardziej aktywnego spośród brytyjskich artystów walczących o pozostanie Wielkiej Brytanii w strukturach Unii. Co prawda światowej sławy fotograf urodził się w Niemczech, ale z Wyspami jest związany od blisko trzech dekad. W ramach kampanii „Remain” stworzył m.in. ponad 20 plakatów nawołujących do pozostania w UE. Przywołajmy jeden z nich – ze względu na polski akcent. Na pracy sprzed trzech lat widnieje następujący napis:
„The EU has brought peace to 28 member states. In Poland or Hungary the EU is seen as the last defence against their authoritarian governments. Don’t leave them alone”.
W wolnym tłumaczeniu: „Unia Europejska zagwarantowała pokój 28 państwom członkowskim. W Polsce czy na Węgrzech UE jest postrzegana jako ostatnia linia obrony przed autorytarnymi rządami. Nie zostawiajmy ich samych”.
Jaki był wynik referendum, dziś doskonale wiadomo. Swoją drogą niedawno Tillmans apelował o przeprowadzenie kolejnego. Artysta angażuje się poza tym w kampanię „Vote together” wzywającą do udziału w nadchodzących wyborach do europarlamentu.
Otchłań brexitu
Na początku kwietnia brytyjski rzeźbiarz o hinduskich korzeniach Anish Kapoor specjalnie dla czytelników dziennika „The Guardian” stworzył grafikę „A Brexit, A Broxit, We All Fall Down”. Redakcja poprosiła słynnego twórcę, najlepiej znanego jako autora rzeźby „Cloud Gate” w Chicago, o przygotowanie artystycznego komentarza do tej sprawy. Powstała praca, na której Wielka Brytania dosłownie zapada się w ogromną otchłań. Wymowna ilustracja wywołała skrajne reakcje i ożywioną dyskusję w internecie. Niekiedy budziła śmiech. Przedstawiona otchłań skojarzyła się bowiem z... pochwą.
Jedna gwiazda mniej na fladze Unii Europejskiej
Milczenie Banksy’ego w obliczu brexitu byłoby co najmniej dziwne. Najsłynniejszy streetartowiec świata skomentował sprawę we właściwy sobie sposób, tworząc w maju 2017 r. wielkoformatowy mural. Praca znalazła się w Dover. Nieco ponad 30 km po drugiej stronie kanału La Manche leży już francuskie Calais. Mural Banksy’ego powstał na ścianie jednej z kamienic, w mieście nazywanym „bramą Anglii” właśnie ze względu na swoje położenie. Przedstawiał ogromną flagę Unii Europejskiej, z której robotnik na drabinie odłupuje jedną z gwiazd. Wymowna praca niemal natychmiast stała się atrakcją turystyczną miast, a kamienica miejscem „pielgrzymek” wielbicieli street artu.
Czytaj także: Wielka Brytania oddzieliła się od Europy już 400 tys. lat temu
Izba Szympansów
Inna praca Banksy’ego, „Devolved Parliament”, zyskała niejako drugie życie. Artysta stworzył ją 10 lat temu w zupełnie innym kontekście, kiedy nikt na poważnie nie myślał o brexicie. Niedawno pracę wystawiono ponownie w Bristol Museum jako komentarz do tego, co się działo (i dzieje) w parlamencie wokół brexitu. „Devolved Parliament” to największa znana praca Banksy’ego na płótnie. Przedstawia Izbę Gmin, w której w ławach miejsce polityków zajęły… szympansy.
Do góry nogami
Być może najbardziej osobliwa praca doby brexitu stanęła przed wejściem do London School of Economics (LSE) – to kula ziemska o czterometrowej średnicy, postawiona do góry nogami. Czyli świat obrócony o 180 stopni, całkiem trafna metafora naszych czasów. Twórcą „The World Upside Down” jest Mark Wallinger, zdobywca prestiżowej Nagrody Turnera. Rzeźba pojawiła się trzy dni przed pierwotnym terminem brexitu. I niemal od razu wywołała protesty.
Sporna geografia
Chińscy studenci LSE wezwali do „przemalowania” rzeźby. Artysta na swoim globie przedstawił bowiem Tajwan jako niepodległe państwo, a nie część Chin, które od dziesięcioleci roszczą sobie do niego prawa. Niezadowolenie wzbudziło i to, że Wallinger oznaczył Tybet, formalnie autonomiczny region Chin, także jako niepodległe państwo ze stolicą w Lhasie. Ostatecznie władze uczelni ugięły się pod naciskami i Tajwan został oznaczony jako część Chin. Co znów oprotestowano.
Inne „poprawki” na mapie Wallingera naniesiono w okolicach Izraela, którego nazwa kilkukrotnie była zamalowywana czarnym markerem, a kraj przemianowany na Palestynę.
Ciąg dalszy nastąpi
Nie ulega wątpliwości, że brexit wciąż będzie dawał szerokie pole do twórczej interpretacji. Bez względu na to, kiedy (i czy w ogóle) do niego dojdzie. Może do tego czasu sam David Hockney przerwie milczenie i stworzy swój malarski komentarz? Co prawda bardziej niż Brytyjczykiem czuje się już chyba Kalifornijczykiem. Czekamy więc na rozwój wypadków. I kolejne dzieła, rzecz jasna.