Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Szkoła teatralna

Szkoła w teatrze

„Český Díplom” w reż. Piotra Ratajczaka, spektakl dyplomowy studentów Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu, obecnie w repertuarze Teatru im. Kochanowskiego w Opolu. „Český Díplom” w reż. Piotra Ratajczaka, spektakl dyplomowy studentów Wydziału Lalkarskiego we Wrocławiu, obecnie w repertuarze Teatru im. Kochanowskiego w Opolu. Maja Piotrowska/Teatr im. Kochanowskiego w Opolu / materiały prasowe
Polski teatr pilniej przygląda się ostatnio szkole, ale sam też ma ambicje edukacyjne. I nie chodzi tylko o inscenizacje lektur.
Wyróżnione na Festiwalu Gombrowiczowskim radomskie przedstawienie „Ferdydurke” w reż. Aliny Moś-Kerger oddaje nie najlepsze nastroje dzisiejszych 30-latków.materiały prasowe Wyróżnione na Festiwalu Gombrowiczowskim radomskie przedstawienie „Ferdydurke” w reż. Aliny Moś-Kerger oddaje nie najlepsze nastroje dzisiejszych 30-latków.

Kiedy szkołą – własną – zajęli się w dyplomowym spektaklu „Słaby rok” w reż. Martyny Majewskiej studenci Wydziału Lalkarskiego z Wrocławia, nagle okazało się, że ich, zakwalifikowane już na Festiwal Szkół Teatralnych w Łodzi, dzieło jednak na tę imprezę pojechać nie może. Jak za dotknięciem magicznej różdżki zaczęły się mnożyć przeszkody. Zrobiony przez studentów lalkarstwa dyplom okazał się na przykład wystarczająco lalkowy, by zostać zaakceptowany przez radę wydziału, ale już zbyt mało lalkowy, by reprezentować tenże wydział na Festiwalu Szkół Teatralnych... Dopiero nagłośnienie sprawy przez studentów spowodowało przywrócenie im prawa do występu w Łodzi. Studenci lalkarstwa mogą zresztą się tam pokazywać dopiero od niedawna i tylko poza konkursem, bo ten jest zarezerwowany dla wydziałów dramatycznych, choć nazwa łódzkiej imprezy nie uściśla przecież, o jakie szkoły teatralne chodzi. O tej dyskryminacji lalkarzy przez środowisko teatralne dyplomanci z Wrocławia w uziemionym spektaklu też opowiadają.

Zdecydowanie mniej kontrowersji budzą przedstawienia o szkole, w których twórcy nie precyzują, o jaką chodzi, tylko bezpiecznie uniwersalizują problemy systemu edukacji. Przykładem niedawni „Kowboje” Michała Buszewicza i Anny Smolar z lubelskiego Teatru im. Osterwy.

Prace nad spektaklem zaczęły się na długo przed zawieszonym strajkiem pracowników oświaty, ale rozmowy z czwórką nauczycieli, które są jednym z jego budulców, wskazywały na podobne problemy do tych podnoszonych przez strajkujących. „Przekonała nas teza, że szkoła jest jedną z najbardziej przemocowych instytucji, obok wojska i Kościoła” – tłumaczyła „Gazecie Wyborczej” reżyserka. „W tej pionowej, bardzo hierarchicznej strukturze systemu edukacji możemy zobaczyć zależności, które mogą opisać słowa takie, jak »przemoc«, »kolonizacja«, »napad«, »obezwładnienie«, »związanie«, »skalpowanie«.

Polityka 22.2019 (3212) z dnia 28.05.2019; Kultura; s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Szkoła teatralna"
Reklama