Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Krwiści artyści

Włoski barok bardzo współczesny

Caravaggio. „Dawid z głową Goliata”, ok. 1600–01 r. Caravaggio. „Dawid z głową Goliata”, ok. 1600–01 r. KHM – Museumsverband
Dzieła Caravaggia i Berniniego pokazują, że włoski barok może być wręcz stworzony dla dzisiejszej wrażliwości i współczesnych emocjonalnych potrzeb.
Caravaggio. „Madonna Różańcowa”, ok. 1601–03 r.KHM – Museumsverband Caravaggio. „Madonna Różańcowa”, ok. 1601–03 r.

Co jakiś czas zdarza się, że wielkie muzea przygotowują ekspozycje, których bohaterami czynią pary artystów. W ten sposób objawiali się publiczności van Gogh i Gauguin, Picasso i Matisse, Rembrandt i Rubens czy Bacon i Freud. Na ogół chodziło o pokazanie artystycznych pokrewieństw i wzajemnych wpływów, ale zawsze gdzieś w podtekście była zawarta nuta rywalizacji; widz miał ocenić, kogo bardziej ceni, szanuje i podziwia, który z mistrzów lepiej malował portrety, a który – martwą naturę. Tym razem o konkurencji mowy nie ma, bo konfrontować malarstwo z rzeźbą, to jak zastanawiać się, czy smaczniejsza jest pizza czy tiramisu. Mamy za to przygotowany z rozmachem godnym baroku spektakl wizualny z dwiema dopełniającymi się rolami głównymi oraz całym mnóstwem ról epizodycznych, ale także głęboko zapadających w pamięć.

Teoretycznie trudno sobie wyobrazić artystów, których życiorysy i drogi artystyczne byłyby bardziej odległe. Wprawdzie obaj pochodzili z rodzin z artystycznymi ambicjami (ojciec Berniniego był rzeźbiarzem, zaś Caravaggia – architektem i dekoratorem) i obaj byli obdarzeni wyjątkowym talentem, jednak na tym podobieństwa się kończą. Kariera Caravaggia (właśc. Michelangelo Merisi da Caravaggio) rozwijała się powoli. Do Rzymu dotarł, mając 22 lata i przez kolejnych sześć musiał utrzymywać się z doraźnych zamówień i transakcji głównie w środowisku miejscowej arystokracji. Dopiero w wieku 28 lat otrzymał pierwsze kościelne zamówienie – a to właśnie przychylność kleru pozwalała najlepiej się ustatkować – na dekorację kaplicy w kościele św. Ludwika. I choć szybko dorobił się opinii malarskiego geniusza, a przyszłość zapowiadała się obiecująco, to karierę spaprał sobie na własne życzenie, poza talentem do malarstwa zdradzając słabość do wywoływania burd, co sprawiło, że pięć razy stawał przed sądem.

Polityka 51.2019 (3241) z dnia 17.12.2019; Kultura; s. 132
Oryginalny tytuł tekstu: "Krwiści artyści"
Reklama