Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Nasze ostatnie piekło

Gra „The Last of Us Part II”: obraz świata po upadku

Kadr z gry „The Last of Us Part II”. Kadr z gry „The Last of Us Part II”. Naughty Dog
„The Last of Us Part II” to nie tylko najważniejsza gra wideo ostatnich lat. To przede wszystkim potężny moralitet i bezlitosny obraz świata po upadku, który może wydarzyć się jutro.
Kadr z gry „The Last of Us Part II”.materiały prasowe Kadr z gry „The Last of Us Part II”.

Prawdopodobnie najciekawszy scenariusz w historii gier wideo. Wybitna reżyseria, jak i gra aktorska, przepisana na mowę ciała wirtualnych postaci z niespotykaną dotąd precyzją. Zaskakująca aktualność, bo przecież to obraz świata po kryzysie pandemii, a czułe zbliżenie na miłość i problemy prześladowanych osób nieheteronormatywnych okazują się mocnym kontrapunktem do cynicznej kampanii szczucia na LGBT+ w Polsce i w Rosji. Jest wiele powodów, dla których „The Last of Us Part II” przejdzie do historii jako wyjątkowe osiągnięcie interaktywnego medium, ale to nie one są najważniejsze.

Najważniejsza jest bolesna, katartyczna konfrontacja z samym sobą, jaką – genialnie wykorzystując unikalne mechanizmy interaktywnego wideo – wymusza na odbiorcy Neil Druckmann. Po doświadczeniu „The Last of Us Part II” łatwiej jest dostrzec fałsz propagandy udrapowanej na wzniosłe idee, iluzoryczność plemiennych podziałów na „swoich” i „wrogów”, pułapki nienawiści, zemsty, fanatyzmów. Nie idzie za tym nadzieja, bo Druckmann nie ma złudzeń ani co do ludzkości, ani co do świata, który stworzyliśmy – upadek jest nieuchronny. Można jedynie starać się, w miarę możliwości, nie upaść zbyt nisko. Drugi człowiek może w tym pomóc, ale i przeszkodzić, bo w końcu miłość to awers nienawiści.

Po „The Last of Us” (2013 r.) można było do tych słów dostawić pytajnik, dziś już nie ma wątpliwości: Neil Druckmann to Cormac McCarthy gier wideo. Być może trzeba było urodzonego w Izraelu amerykańskiego Żyda, którego przodkowie cudem uciekli przed Zagładą, by unaocznić kruchość naszego świata z tak bezlitosną precyzją. By przypomnieć, że poczucie bezpieczeństwa to iluzja, stabilność – efemeryda, a człowieczeństwo jest inwestycją o niskiej stopie zwrotu.

Polityka 26.2020 (3267) z dnia 23.06.2020; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Nasze ostatnie piekło"
Reklama