Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Dlaczego neon w Lublinie upamiętnia antysemitkę?

Neon z nazwiskiem Chominowej w Lublinie Neon z nazwiskiem Chominowej w Lublinie Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Neon trafia w moment, kiedy w społeczeństwie wykluczenie staje się codziennością. Nazwisko Chominowej świecące wesoło na murze dawnego getta może być dla wielu bolesne.

Na jednej z bram Starego Miasta w Lublinie zawisł neon z napisem „Chominowa”. Chodzi o Zofię Chominową, dozorczynię, która we Lwowie w 1942 r. wydała gestapo poetkę Zuzannę Ginczankę. Jej nazwisko Ginczanka uwieczniła w słynnym wierszu „Non omnis moriar”. To jedyny przypadek w historii, kiedy wiersz stał się dowodem w procesie. Chominową skazano na cztery lata więzienia.

Chominowa i Ginczanka. Kto nie zna historii

Instalacja Adama Rzepeckiego jest częścią festiwalu Utajone Miasto / Otwarte Miasto. Autor tłumaczył „Kurierowi Lubelskiemu”, że chodzi o trudne wybory Polaków w czasie wojny. Na stronie festiwalu czytamy, że projekt „chce zmusić przechodnia do refleksji nad postawą człowieka wobec drugiego w każdych trudnych czasach, gdy wybór dobra lub zła (...) zależy od jego jednostkowej decyzji”. Tylko czy przechodnie fotografujący się pod neonem zdobędą się na taką refleksję? W dodatku do wczoraj neonowi towarzyszyła tablica z błędną informacją, że Ginczankę zamordowano w 1955 r. w obozie w Płaszowie (zabito ją w 1944). Tablicę już zdemontowano.

Nieznajomość tej konkretnej historii jest widoczna nie tylko w fatalnej pomyłce związanej z datą śmierci Ginczanki, ale także w tłumaczeniu, że projekt odnosi się do trudnych decyzji Polaków w czasie okupacji: ukrywać Żydów czy dbać o własne życie; że ma przestrzegać przed jednoznaczną oceną – komentuje prof. Izolda Kiec, badaczka twórczości Zuzanny Ginczanki i autorka jej biografii. – W tym przypadku problem ów nie istnieje, bo Chominowej nic nie groziło, nie musiała wybierać. Tutaj nie ma drugiego dna: to była antysemitka, która zadenuncjowała Ginczankę, jej najbliższą przyjaciółkę Blumkę Fradis i inne osoby. W aktach z procesu Chominowej są zeznania świadków, którzy mówią, jak ich zastraszała, jak zapraszała do siebie gestapowców, by wskazać adresy ukrywających się w kamienicy Żydów. Neon z nazwiskiem Chominowej, umieszczony u wejścia na teren getta, obraża pamięć ofiar, ale także pozwala na dowolne interpretacje tej instalacji, obawiam się, że nawet takie, które dostrzegą w nim gloryfikację donosicielstwa i opresji.

Czytaj też: Żydzi w czasach okupacji. Sześć strategii przetrwania

Chichot historii, karykatura Zagłady

Co innego, gdyby praca znalazła się w galerii z wyczerpującym komentarzem. – To nie jest tak, że sprzeciwiam się prowokacjom współczesnej sztuki – dodaje Izolda Kiec. – Ale prowokować należy mądrze. Społeczeństwo, które w przeważającej mierze nie zostało wyposażone w jakąkolwiek wiedzę na temat współczesnej sztuki, będzie miało problem z odczytaniem symbolicznym przekazu. Co dotrze do przeciętnie wykształconego Polaka, gdy na płycie zamontowanej obok rynsztoka, na chodniku, zobaczy po raz pierwszy nazwisko Chominowej: „Chominowo... dzielna żono szpicla... donosicielko chyża... matko folksdojczera...”; a podnosząc głowę, ujrzy to samo nazwisko w postaci błyszczącego neonu zamontowanego na sklepieniu przejścia do getta? Boję się myśleć, w jakim kierunku może podążać taka refleksja.

Czytaj też: Przepadły świat żydowski

Neon trafia w moment, kiedy w społeczeństwie wykluczenie staje się codziennością i trudno spodziewać się pogłębionej analizy krytycznej takiej pracy. A poza tym nazwisko antysemitki świecące wesoło na murze dawnego getta może być po prostu dla wielu osób bolesne, jak jakiś chichot historii. Zwłaszcza w momencie, kiedy pamięć o Zagładzie rozmywa się, a zastępują ją kiczowate fabuły, które już nie mają wiele wspólnego z prawdą.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną