Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Się kręci

Podległe kino niepodległe

Na planie filmu „Raport Pileckiego”. Dziś nie wiadomo, jaki, a raczej czyj film będziemy oglądać na ekranie. Na planie filmu „Raport Pileckiego”. Dziś nie wiadomo, jaki, a raczej czyj film będziemy oglądać na ekranie. Miguel Nieto/WFDiF
Mieliśmy mieć kino historyczne, któremu Hollywood padnie u stóp. Na razie jest tylko długa historia politycznych zabiegów, rodzinnych interesów, nowych karier, starć personalnych i zmarnowanych pieniędzy.
Kadr z „Legionów” (2019 r.) w reż. Dariusza Gajewskiego. Film okrzyknięty najdroższą krajową superprodukcją jest zarazem produkcją wyjątkowo rodzinną.JacekPiotrowski.com/Polityka Kadr z „Legionów” (2019 r.) w reż. Dariusza Gajewskiego. Film okrzyknięty najdroższą krajową superprodukcją jest zarazem produkcją wyjątkowo rodzinną.

Wyrzucenie z planu filmu „Raport Pileckiego” jego reżysera Leszka Wosiewicza podniosło poziom emocji wokół polskiego kina. Odsłoniło też nieco z tego, co odbywa się za kulisami. „Raport...” to według danych na dziś jeden z czterech (!) zapowiadanych filmów o Pileckim, ale z ogromnym budżetem sięgającym 40 mln zł i zaawansowaną produkcją. Jest zatwierdzony przez wszystkich świętych scenariusz, opatrzony pieczęcią „wersja ostateczna”. Stoi wybudowana w Modlinie makieta obozu koncentracyjnego w Auschwitz. A większość zdjęć już nakręcono. I nagle reżyser wylatuje. Dlaczego?

Oficjalnie wszyscy nabierają wody w usta. Pogłoski mówią, że zaprezentowane latem przez reżysera fragmenty filmu zostały przyjęte jako zapowiedź katastrofy. I że to spowodowało wymianę reżysera. – To były sceny, kadry oderwane, bez efektów specjalnych, nie oddawały nic z tego, jaki będzie film. Nic, co można by w ogóle poddać ocenom – protestuje w rozmowie z POLITYKĄ sam Wosiewicz, reżyser, który ma już na koncie udane i docenione refleksje nad historią („Kornblumenblau”). Jego zdaniem decyzja zapadła wcześniej, sprawa ma drugie dno – ale więcej już o tym mówić nie chce. Tym bardziej że wciąż negocjuje swoją rolę i wpływ na ostateczny kształt filmu, któremu poświęcił sześć lat.

W środowisku komentuje się, że dla Krzysztofa Łukaszewicza (twórcy „Karbali” o misji żołnierzy w Afganistanie), który ma go zastąpić w roli reżysera, film z tak dużym budżetem, gdzie efektów specjalnych można używać do woli, to marzenie. – Nawet jak film będzie zły, to doświadczenie niepowtarzalne – komentuje osoba związana z jego produkcją.

Nad produkcją „Raportu Pileckiego” czuwał legendarny Włodzimierz Niderhaus z Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, który jeszcze w październiku na festiwalu Tofifest zapewniał, że to może być wybitne dzieło pośród patriotycznych produkcji.

Polityka 42.2020 (3283) z dnia 13.10.2020; Kultura; s. 82
Oryginalny tytuł tekstu: "Się kręci"
Reklama