Od początku pandemii kultura jest przez rządzących traktowana jako jeden ze współwinnych rozprzestrzeniania się wirusa, chociaż nie ma na to żadnych naukowych dowodów. O ile przez kilka miesięcy kina czy teatry mogły w ograniczonym zakresie funkcjonować, o tyle od 7 listopada zostały zamknięte jak na wiosnę. Podobny los spotkał muzea czy galerie, gdzie rządowi nie wystarczyło ani drastyczne ograniczenie liczby zwiedzających, ani bardzo ostry reżim sanitarny. W takich warunkach zarówno instytucje publiczne, jak i firmy będące dotąd mecenasami kultury zastanawiają się, co dalej robić.