Od początku pandemii kultura jest przez rządzących traktowana jako jeden ze współwinnych rozprzestrzeniania się wirusa, chociaż nie ma na to żadnych naukowych dowodów. O ile przez kilka miesięcy kina czy teatry mogły w ograniczonym zakresie funkcjonować, o tyle od 7 listopada zostały zamknięte jak na wiosnę. Podobny los spotkał muzea czy galerie, gdzie rządowi nie wystarczyło ani drastyczne ograniczenie liczby zwiedzających, ani bardzo ostry reżim sanitarny. W takich warunkach zarówno instytucje publiczne, jak i firmy będące dotąd mecenasami kultury zastanawiają się, co dalej robić. – Jako samorząd staramy się wspierać rozwój kultury w regionie, również w tym trudnym czasie. Środki unijne z naszego Regionalnego Programu Operacyjnego regularnie trafiają do wielu instytucji, stowarzyszeń i fundacji, które rozbudowują ofertę wydarzeń muzycznych, teatralnych i filmowych, zarówno w formie tradycyjnej, jak i online – mówi marszałek województwa kujawsko-pomorskiego Piotr Całbecki.
Zasady takiego programu są proste – nie wystarczy tylko przyjść z prośbą o dofinansowanie swojego projektu kulturalnego ze środków unijnych. Trzeba przynieść ze sobą część potrzebnych pieniędzy. Może to być zarówno gotówka, jak i barter, a wyceniany jest nawet wolontariat. – Najważniejsze, żeby organizatorzy wykazali swoją przedsiębiorczość, dlatego liczą się dla nas przede wszystkim środki prywatne od sponsorów – tłumaczy Edyta Macieja-Morzuch, dyrektor departamentu promocji w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Kujawsko-Pomorskiego. – My wówczas dokładamy się do organizacji wydarzenia. Kto przykładowo ma 100 tys. zł z innych źródeł, ten może od nas dostać kolejne 100 tys. zł. W ostatnich latach przeznaczaliśmy w ten sposób na wsparcie wydarzeń kulturalnych w naszym województwie średnio 3–4 mln zł rocznie.