Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Szpieg, który został pisarzem. Nie żyje John le Carré

John le Carré (1931–2020) John le Carré (1931–2020) John MacDougall / EAST NEWS
„Pewnie tkwi we mnie niespełniony malarz, bo bardzo lubię rysować słowa”, notował le Carré w książce „Tunel z gołębiami”. Miał do swojej twórczości duży dystans i pokorę.

Śmierć Johna le Carrégo to symboliczny koniec tradycyjnej narracji szpiegowskiej, w której pojedynki światowych mocarstw napędzane są mrówczą pracą szeregowych agentów, wywiadowców, biurokratów. Le Carré znał ten świat od podszewki, dlatego jego proza zawsze miała tak wielką siłę przekonywania.

Trudno o większe przeciwieństwo Jamesa Bonda niż George Smiley. Niepozorny, uprzejmy, z cierpliwością znoszący upokorzenia, a dzięki temu niedoceniany przez przeciwników, którzy nie dostrzegają jego błyskotliwego umysłu, encyklopedycznej wiedzy o współczesnym świecie i zdolności do analizy danych. Zresztą John le Carré tworzył postać Smileya w kontrze do agenta 007, którego wizerunek uznawał za przesadzony i szkodliwy. I choć pisarz miał w dorobku wiele innych wybitnych powieści szpiegowskich, to Smiley stał się najsłynniejszą z wykreowanych przez niego postaci. Miał mu towarzyszyć przez niemal całą literacką karierę: po raz pierwszy pojawił się w debiutanckiej powieści „Budzenie zmarłych” (1961), po raz ostatni w „Szpiegowskim dziedzictwie” (2017).

Czytaj też: Polscy szpiedzy chwycili za pióra

Między dobrem a złem

„Pewnie tkwi we mnie niespełniony malarz, bo bardzo lubię rysować słowa”, notował le Carré w autobiograficznej książce „Tunel z gołębiami” (2016). Miał do swojej twórczości duży dystans i pokorę. „Zawsze miałem wrażenie, że odniesiony sukces każe mi pisać, jak umiem najlepiej. I niezależnie od końcowego efektu nie robiłem nic innego”, wyznawał, choć był literackim gigantem i zdawał sobie z tego sprawę. Należał – niczym Ray Bradbury czy Ursula K. Le Guin – do autorów, którzy wynoszą literaturę gatunkową na wyższy poziom, choć jak zauważał jego biograf Adam Sisman, przez długi czas „poważna” krytyka literacka nie była skłonna pochylić się nad jego twórczością.

Tymczasem powieści le Carrégo nigdy nie były zwyczajnymi thrillerami. Szpiegowska intryga służyła w jego powieściach nie tyle budowaniu emocji – choć potrafił po mistrzowsku konstruować fabuły i sceny pełne napięcia – ile refleksji nad ludzką naturą, nad płynnością granicy między dobrem i złem, lojalnością i zdradą, prawdą i kłamstwem. Bohaterowie le Carrégo nie są niezniszczalnymi szpiegami, gotowymi natychmiast sięgać po broń i uwodzić kobiety (a to stereotyp budowany nie tylko przez popularność Bonda). To ludzie pełni wad i słabości, zmuszeni do dokonywania wątpliwych moralnie wyborów, z których konsekwencjami zmagają się później przez całe życie.

„Jego najlepsze powieści są bardziej przekonujące, poruszające, zabawne i znaczące niż większość tego, co jest uważane za poważną literaturę. Dokonał tego, czego powinni próbować wszyscy pisarze z ambicjami: stworzył świat. Miejsca, postaci i terminy, które wymyślił, zapisały się w języku. Jest zakątek wyimaginowanej rzeczywistości, który już zawsze będzie należał do le Carrégo”, pisał w 1999 r. Timothy Garton Ash na łamach „New Yorkera”.

Czytaj też: Berlińskie muzeum szpiegów

Ani słowa o mojej pracy

Le Carré wiedział doskonale, jak funkcjonuje się w świecie szpiegów i agentów. W latach 50. i 60. pracował dla MI5 (brytyjskiej służby bezpieczeństwa) i MI6 (wywiadu). Doświadczenie wówczas zdobyte pozwoliło mu na wiarygodne konstruowanie akcji powieści i przedstawienie realiów „Cyrku” (jak nazywana jest w jego prozie centrala MI6). Pierwsze książki pisał jeszcze jako wywiadowca, dlatego musiały zostać opublikowane pod pseudonimem John le Carré – naprawdę nazywał się David John Moore Cornwell. Służby opuścił w 1964 r. pod wpływem skandalu, jakim było zdemaskowanie Kima Philby’ego, brytyjskiego agenta pracującego dla Sowietów. Afera stała się także dla niego pożywką do napisania jednej z najwybitniejszych powieści w dorobku: „Druciarz, krawiec, żołnierz, szpieg” (1974).

Od tamtej pory le Carré poświęcił się wyłącznie pisaniu. Nigdy nie opowiadał ze szczegółami o swojej służbie, dochował lojalności wywiadowi, choć sam bywał oskarżany o zdradzanie państwowych tajemnic. „Le Carré podpadł dawnym kolegom z wywiadu swoją ponurą wizją zimnowojennej specyfiki pracy służb, wizją, w której nie było miejsca na dobrych i złych, prawych i wiarołomnych, bo w tym infernalnym gabinecie luster moralnie skażeni byli wszyscy. Z drugiej jednak strony sam twierdził zawsze, że zmyśla i kłamie – i że najrozmaitsze, pozornie demaskatorskie informacje o realiach pracy wywiadowczej są produktem jego własnej wyobraźni”, pisał w „Dzienniku Gazecie Prawnej” krytyk literacki Piotr Kofta.

Sam autor notował w „Tunelu z gołębiami”: „Ani słowa nie powiem o mojej pracy w wywiadzie brytyjskim, wykonywanej głównie w Niemczech, bo nie chcę dodawać niczego do tego, co opowiedzieli już – niezbyt skrupulatnie ‒ inni. Kierują mną w tym względzie resztki staroświeckiej lojalności zawodowej i zobowiązań wobec tych, którzy ongiś zgodzili się ze mną współpracować. Rozumieliśmy się kiedyś bez słów, byliśmy przekonani, że poufność naszej pracy nigdy się nie przedawni i że rozciąga się dalej, na czasy naszych dzieci ciągłego zmagania się z własnym sumieniem”.

Czytaj też: Morderstwa od kuchni

Nostalgia to niebezpieczna broń

Jego książki cieszyły się olbrzymią popularnością, pokochało je również kino. Wiele powieści le Carrégo zostało zekranizowanych – jako pierwsza, już w 1965 r., „Z przejmującego zimna” z Richardem Burtonem w roli stacjonującego w Berlinie Zachodnim brytyjskiego szpiega Aleca Leamasa. George’a Smileya grali zaś m.in. Alec Guinness w serialu telewizyjnym z lat 70. oraz Gary Oldman w wybitnym „Szpiegu” Tomasa Alfredsona. Prozę le Carrégo ekranizowali także Fernando Meirelles („Wierny ogrodnik”), John Boorman („Krawiec z Panamy”), Susanne Bier (serial „Nocny recepcjonista”) i Park Chan-wook (serial „Mała doboszka”). Większości twórców udało się dochować wierności duchowi jego prozy: akcja sprawdza się na ekranie znakomicie, ale jeszcze ważniejsze jest to, co dzieje się w umysłach i sercach bohaterów. Powieści le Carrégo miały szczęście do udanych ekranizacji (teraz czuwają nad nimi jego synowie w ramach założonej przez siebie firmy producenckiej The Ink Company).

Jako pisarz był zaś aktywny do końca życia. Jego ostatnia powieść „Agent Running in the Field” ukazała się w październiku ubiegłego roku. Często zabierał głos w sprawach bieżącej polityki. Choć uważał się za konserwatystę, był zdeklarowanym przeciwnikiem brexitu. Krytykował Borisa Johnsona, a zwłaszcza Nigela Farage’a, za kreowanie politycznej wizji, która nie ma racji bytu. „Przeraża mnie, że nostalgia stała się polityczną bronią. Politycy tworzą nostalgiczny obraz Anglii, która nigdy nie istniała, i całkiem serio przedstawiają go jako coś, do czego moglibyśmy wrócić”, mówił w wywiadzie dla radia BBC. Czuł się rozczarowany drogą, którą podąża Wielka Brytania, podkreślał ze smutkiem, że jego więzi z ojczyzną uległy w ostatnich latach osłabieniu.

Czytaj też: Jak literatura odsłania społeczne nastroje

Jego dzieła pozostaną świadectwem mistrzostwa formy i możliwości, jakie niesie literatura gatunkowa. „Szpiegostwo było mi od urodzenia tak samo przeznaczone jak morze C.S. Foresterowi czy Indie Paulowi Scottowi. Z tajnego świata, który kiedyś znałem, próbowałem uczynić teatr dla tego szerszego świata, w którym wszyscy żyjemy – najpierw wyobraźnią, potem potrzebą odwzorowania rzeczywistości”, pisał.

Zmarł 12 grudnia w wieku 89 lat na skutek zapalenia płuc w szpitalu w Kornwalii, kilkadziesiąt mil od miasteczka St. Buryan, w którym mieszkał od 40 lat.

Cytaty z książki „Tunel z gołębiami” w przekładzie Jana Rybickiego (wyd. pol. Sonia Draga, 2017).

Czytaj też: Renesans powieści detektywistycznych

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną