Niemal zawsze tezą wyjściową reportaży i debat o hipisach bywa założenie, wedle którego ich dzieci, gdy już dorosną, chcą kształtować swoje życie w opozycji do wartości, jakim hołdowali rodzice. Wolność przestaje być wartością absolutną, jeśli we wspomnieniach łączy się z brakiem opieki i poczuciem zagrożenia. Pokazuje to choćby wzmiankowany w książce Izy Klementowskiej „Zapach trawy. Opowieści o dzieciach hipisów” duński dokument filmowy „Dzieci hipisów – historia nieznana”. Poświęcony jest Christianii, kopenhaskiej enklawie zasiedlonej przez hipisów i innych reprezentantów środowisk alternatywnych. Autorka dowiaduje się o tym filmie (emitowanym w TVP Kultura) od mieszkającego w Sztokholmie Tomasza Hołuja, malarza i muzyka (grał kiedyś w kojarzonym z hipisami zespole Osjan). „Gorzki to film – powiedział Hołuj, który ma dwóch synów ze związku z hipiską. Jego twarz przybrała taki wyraz, że nie musiałam dopytywać, o czym myśli”.
Tęsknota za normalnością
Niemal dokładnie pół wieku temu, 4 września 1971 r., grupa hipisów, anarchistów i provosów zajęła opuszczone koszary w dzielnicy Christianshavn i proklamowała założenie Wolnego Miasta Christiania. Powstała w ten sposób osada stała się wkrótce równie sławna jak amerykańskie nieformalne światowe centrum ruchu hipisowskiego Haight-Ashbury w San Francisco. I podobnie jak Haight-Ashbury przyciągała nie tylko młodych idealistów, lecz także życiowych rozbitków i zwyczajnych przestępców. We wspomnianym filmie dzieci pierwszych christianitów opowiadają głównie o tym, że ich rodzice, zapatrzeni w ideę „życia bez zasad”, ignorowali jakiekolwiek role rodzicielskie, oraz o tym, czego bywały świadkami, a niekiedy ofiarami po zmroku, kiedy często nie mogły liczyć na żadną opiekę.