W ścisłej czołówce głosowania internautów w przyjmowanym z rosnącym zainteresowaniem plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku zabrakło słów cringe i mrozi/mrożon. Synonimów opisujących dreszcz zażenowania. Rzecz jest o tyle zaskakująca, że bliźniacze plebiscyty w Austrii i w Niemczech wygrało właśnie słowo cringe. U nas zwycięstwo śpiulkolotu („miejsca do spania” – narzekano, że młodzież tak nie mówi) czy twojej starej (tu narzekano, że stare) opatrywane bywało w mediach społecznościowych hasłami krindżowe i mrozi. Można więc założyć, że podczas gdy część Polaków dobrze się bawiła, w słodkiej manierze zapraszając się do śpiulkolotu, inni poczuli zażenowanie.
Podobnie było przy okazji towarzyskiej afery ostatnich tygodni. W Cafe Kulturalnej, znanym warszawskim lokalu połączonym z foyer Teatru Dramatycznego, przesunięto – obserwatorzy twierdzą, że nawet o dwa metry – ulubiony stolik dyrektora teatru Tadeusza Słobodzianka. Szefowa Kulturalnej Agnieszka Łabuszewska opisała w otwartym liście, że dyrektor wysyłał do niej w tej sprawie różnych pracowników. A ten w epistolarnym wpisie na Facebooku, próbując jednych rozśmieszyć, a innych zawstydzić, sięgnął po anegdotę z czasów, gdy szefowa lokalu „zaczynała na zmywaku w Londynie”, a on już chadzał biesiadować z Maciejem Nowakiem i nieżyjącym dziś Piotrem Bikontem.
„Nie pamiętam już, gdzie jedliśmy te kołduny i piliśmy znakomicie zmrożoną czystą wódkę. Zdaje się cztery litry na trzech. Maciej zjadł 98 kołdunów i zasnął, Piotr chyba ze 112, powiedział »Pas!« i popadł w dziwną katatonię. Ja zjadłem resztę, czyli 118, dopiłem wódkę do końca, bo nie lubię, gdy coś się marnuje, wsiadłem do taksówki i pojechałem do domu” – wspominał Słobodzianek.