Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Nowy „Batman” na mroczne czasy. Rosjanie go nie zobaczą

Kadr z filmu „Batman” Kadr z filmu „Batman” mat. pr.
Jak pisać o przygodach komiksowej postaci, gdy prawdziwi bohaterowie walczą o przyszłość swojego kraju i całej Europy? Ucieczka od budzących grozę wiadomości też jest potrzebna.

Tuż przed premierą „Batman” wywołał sporo kontrowersji: odpowiedzialne za produkcję studio Warner Bros. relatywnie długo zwlekało z decyzją, czy zablokować wprowadzenie filmu do rosyjskich kin. Nie do końca było pewne, czy chodzi o problem z zerwaniem kontraktu z lokalnym dystrybutorem, czy Hollywood jednak myśli pieniędzmi, pojawiały się wezwania do bojkotu filmu, ostatecznie decyzja zapadła. Rosjanie – przynajmniej w najbliższym czasie – „Batmana” nie obejrzą, a w ślady Warnera poszły inne studia, m.in. Disney i Universal, wstrzymując zaplanowane w tym kraju premiery. Na tle innych sankcji nakładanych przez świat na Rosję za bandycką agresję na Ukrainę odwołanie premiery superbohaterskiego widowiska wydaje się nieznaczące, ale każdy, choćby najmniejszy gest w tej kwestii ma znaczenie.

Czytaj też: Wojna w Ukrainie. Książki, które pomogą zrozumieć

„Batman” jest posępny, pełen goryczy

Nawet pisanie recenzji wywołuje przytłaczające poczucie nieadekwatności. Trudno ogląda się film w zaciszu kinowej sali ze świadomością, że za naszą granicą rozgrywa się prawdziwy dramat. Jak pisać o przygodach komiksowej postaci, gdy prawdziwi bohaterowie walczą o przyszłość swojego kraju i całej Europy? Ale ucieczka od budzących grozę wiadomości też jest potrzebna.

Inna sprawa, czy „Batman” taką chwilę oddechu zapewnia. To kino, które można nazwać superbohaterskim tylko dlatego, że jest adaptacją popularnej serii komiksowej. Ale daleko mu do ekstatycznych fajerwerków, jakie zapewniają choćby filmy z Marvel Cinematic Universe. „Batman” jest posępny, desperacki, przepełniony goryczą, niemal całkowicie wyprany z humoru. Reżyser Matt Reeves (ma na koncie m.in. świetny horror „Projekt: Monster” oraz dwie części bardzo udanego rebootu „Planety małp”) w próbie realistycznej adaptacji komiksowej fabuły idzie jeszcze dalej niż Christopher Nolan w swojej trylogii o Mrocznym Rycerzu. Batman (Robert Pattinson) działa na ulicach Gotham od dwóch lat. Zdążył stać się symbolem, którego lękają się przestępcy, ale ani mieszkańcy, ani tym bardziej policja mu nie ufają. Z wyjątkiem Jima Gordona (Jeffrey Wright), który prosi Mrocznego Rycerza o pomoc w sprawie Riddlera, seryjnego zabójcy biorącego na cel funkcjonariuszy publicznych miasta. Najpierw ginie burmistrz, potem szef policji, wreszcie porwany zostaje prokurator generalny – a za wszystkim kryje się tajemnica sprzed lat i korupcyjna afera, w którą zaplątana była także rodzina Wayne’ów. Nieoczekiwaną sojuszniczką Batmana i Gordona zostaje włamywaczka Selina Kyle (Zoë Kravitz), która ma własne porachunki z bossem przestępczego podziemia Gotham.

Robert Pattinson okazał się znakomitym wyborem do głównej roli. Jego Batman to kipiący gniewem mściciel, dla którego walka z przestępcami jest prywatną wendetą. Ale jeszcze ciekawsza wydaje się jego interpretacja Bruce’a Wayne’a: to już nie bywalec salonów i miliarder filantrop, lecz balansujący na granicy szaleństwa, mrukliwy odludek, który niemal całkowicie zaprzepaścił rodzinną fortunę.

Czytaj też: Robert Pattinson. Od wampira do Batmana

Film czasów kryzysu i ciemności

„Batman” jest w znacznej mierze odwrotem od kina przepełnionego efektami specjalnymi i rozpędzoną do granic wytrzymałości akcją. Scenariusz – chociaż nie ucieka od komiksowych korzeni – przypomina mieszankę filmu noir (z obowiązkową narracją spoza kadru, choć to rzecz jasna rozwiązanie sprawdzone również w komiksach) i policyjnego thrillera. Klimatem przywodzi na myśl nie tylko wspomniane filmy Nolana, lecz również Davida Finchera, zwłaszcza „Siedem” (z którego pożycza naprawdę sporo) i „Zodiak”, a nawet kino grozy, choć pozbawione elementów nadnaturalnych.

Dopiero w finale, zaskakująco mało satysfakcjonującym, choć otwierającym szeroko drzwi do sequela, pojawia się nieco więcej patosu i wzniosłych zdań. Lecz nowy „Batman” to film czasów kryzysu i ciemności, podszyty rozpaczą i czernią, z przekazem mocno krytycznym wobec rzeczywistości urządzonej przez białych, uprzywilejowanych i bogatych ludzi. Gotham staje się symbolem dawnego świata, zbudowanego na kłamstwie, zbrodni i korupcji. Z ekranu wprost padają słowa o tym, że aby przezwyciężyć mrok, trzeba kolektywnego wysiłku i poświęcenia. Jeden superbohater – zwłaszcza złamany, pełen wątpliwości i gniewu, tak jak w tym przypadku – nie jest w stanie przyjąć na siebie całego impetu zła.

Batman (The Batman), reż. Matt Reeves, prod. USA, 176 min

Czytaj też: Dlaczego Batman to fenomen popkultury

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną