Zapora z humoru
Ukraińska zapora z humoru, memów i drwin z Rosjan. Skąd to się wzięło?
Wolny świat filtruje realia wojny przez ukraińskie memy... Idą orki. Paskudne mają gęby i maniery. Wyłażą z każdej szpary jak karaluchy. Prymitywna to rasa – zrodzona w lochach i nieznosząca słońca. Rozklekotane czołgi rozjeżdżają żyzny czarnoziem. Najeźdźcy nie znają moralności, „denazyfikują” wszystko jak leci – od zboża po sprzęt AGD. Rozumem nie grzeszą, gubią się w obcej stronie – pośród chaosu, wewnętrznych niesnasek i psikusów miejscowej ludności. Przy odrobinie pomyślunku można orka wystrychnąć na dudka – otruć pierożkiem, poszczuć kozą-kamikadze. Tępe osiłki są bez szans w utarczkach słownych z wygadanymi Ukrainkami. Te ostatnie mają też inne supermoce – potrafią zestrzelić dron agresora słoikiem ogórków. Przerażone watahy hurtem oddają się w niewolę. Poczciwi ukraińscy rolnicy przejęli tyle wrażych pojazdów, że mogliby się okrzyknąć jedną z najliczniejszych armii świata. Humor uwalnia od strachu, maskuje łzy.
Pikanterii dodaje komik w roli naczelnego wodza Ukrainy. Poziom rozrywki serwowanej przez satyryków z Kwartału 95 jeszcze pod wodzą Wołodymyra Zełenskiego bywał bolesny dla ukraińskich inteligentów. Pierwiastek materialno-cielesny zdecydowanie dominował tu nad intelektualnym. Ten typ humoru ma jednak w kulturze ukraińskiej ugruntowaną pozycję.
Kwartał 95 wyśmiewał postsowiecką rzeczywistość – obrywało się ukraińskim prezydentom, politykom różnej maści: ekskomunistom, nacjonalistom, wreszcie włodarzom Kremla i państw zachodnich. Jak wiemy, to popularność kabaretu i sukces serialu „Sługa narodu” pozwoliły Zełenskiemu zdobyć prezydenturę. A historia zdecydowała, że kabareciarz wyrósł na męża stanu i obrońcę ojczyzny. Nie przestał być showmanem, unika jednak błazenady. Dziś jest raczej typem kozackiego atamana – trochę nieokrzesany, rozpycha ramy dyplomacji i poprawności politycznej.